„Odcinam się od
gniewu, odcinam się od złości. Odcinam się od stresu, strachu i wątpliwości.
Odcinam się od tego wszystkiego co mi przeszkadza.”
Weszłam po cichu do mieszkania z nadzieją, że nie spotkam na swojej
drodze Pawła i nie będę się musiała tłumaczyć. Nie, kiedy byłam jeszcze w takim
stanie. Głową byłam w chmurach, nie mogłam dopuścić do siebie tego co stało się
chwilę temu. Chyba tak do końca nie zdawałam sobie z tego wszystkiego sprawy.
Ciągle zadawałam sobie różne pytania. Jak? Dlaczego? Ja? Czy to by oznaczało,
że on do mnie coś czuje? Czy jest to samo co ja czuję do niego? Westchnęłam
przeciągle opierając się o drzwi i dotknęłam palcami warg, czując jeszcze na
nich pocałunek Konstantina. W głowie mi się już przewraca. Zachowuję się jak
jakaś małolata. Z drugiej strony jego usta były takie miękkie i słodkie, tak….
- O której to się wraca do domu? – słysząc głos Zatiego podskoczyłam
wystraszona.
- Czy ty chcesz żebym dostała przez ciebie zawału?
- Dobrze, że go nie dostałaś jak Cupko przed chwilą badał twoje
podniebienie. – powiedział dumnie i założył ręce na piersi.
- O czym ty gadasz?
- Och nie udawaj, że nie wiesz. Wszystko widziałem. – mówił złym
głosem. Na moją twarz w jednej sekundzie wkradł się rumieniec i spuściłam
zawstydzony wzrok na dół. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Po chwili
usłyszałam donośny śmiech Pawła na co szybko podniosłam głowę z powrotem do góry.
- No nie rób już takiej miny! Cieszę się, że w końcu się odważyliście.
– mówiąc to podszedł w moja stronę i objął swoimi ramionami.
- To co mnie straszysz! Ja naprawdę zrobię ci kiedyś jakąś krzywdę. –
uderzyłam go pięścią w ramię.
- Takie chuchro jak ty? Błagam.
- Uważaj Zatorski, bo zaraz przegniesz pałkę. – mówiłam już nieco zła.
– A tak w ogóle jak nas widziałeś?
- No wiesz…byłem zrobić sobie herbatkę w kuchni i wyjrzałem przez okno,
a tam parę metrów niżej przed klatką ujrzałem scenę jak z dobrego filmu
romantycznego. Moja mała kuzyneczka obściskiwała się z Cupko. W duchu
dziękowałem za te latarnie. W sumie mogłem wam zrobić zdjęcie. – podrapał się
po brodzie patrząc w moją stronę roześmianymi oczami.
- Nie obściskiwaliśmy się!
- Jasne, jasne. Wmawiaj sobie co chcesz, ja i tak swoje wiem. –
wiedziałam, że przegrałam tą dyskusję, więc z podniesioną głową weszłam do
swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Przecież on nie da mi teraz spokoju.
„Każdej nocy,
zanim nowy dzień przywitasz. Sam siebie o to pytasz. Czy jak dostaniesz szanse,
to ją schwytasz?”
***
Od
tego wydarzenia minęły dosłownie cztery dni. W każdym z tych dni widziałam się
z Cupko, a między nami można było wyczuć dziwną atmosferę. Kiedy zapadała
chwila ciszy spoglądaliśmy na siebie z nieśmiałymi uśmiechami. To były gesty z
tych, które mówiły: pamiętam o tym pocałunku, ale boję się o tym mówić, a co
dopiero powtórzyć. Zachowywaliśmy się trochę jak małe dzieci. Siebie rozumiem,
ale Cupko? Ten wiecznie uśmiechnięty, roześmiany chłopak, który nigdy niczego
się nie boi? To było dla mnie co najmniej dziwne. Czyżbym odkryła jego słabą
stronę? Obydwoje wiedzieliśmy, że coś jest na rzeczy ale żadne z nas nie
wróciło do tej chwili sprzed paru dni. Z pozoru zachowywaliśmy się trochę jak
para, trzymaliśmy się za ręce, ale w sumie robiliśmy to już wcześniej, tak samo
jak ciągle przytulanie siebie nawzajem. Za każdym razem siatkarz szeptał mi do
ucha, że od teraz jestem jego małym krasnalkiem. Tylko jego. Zdążyłam się już
przyzwyczaić, że posiadam nowe przezwisko, ale nie przyzwyczaiłam się do tego
że ten chłopak robi mi po prostu wodę z mózgu. Dlaczego nie może powiedzieć tak
po prostu co do mnie czuje tylko karze czytać mi między wierszami? Paweł ma z
nas taki ubaw, że to woła o pomstę do nieba. Przynajmniej obiecał, że nikomu
nie powie o tym co widział, ale wiem że nie potrwa to długo.
Całe
szczęście, że dzisiaj jest mecz to przynajmniej się od stresuję. Jeszcze tylko
kilka godzin. Wychodząc z łazienki usłyszałam jakieś głosy z salonu. Z tego co
mi wiadomo to nikt nie planował do nas przychodzić dzisiaj. No tak, ta reguła
nie dotyczy Serbów i Kłosa. Zapomniałabym.
- O
Kostka! Chodź do nas. Cupko właśnie dostaje moje błogosławieństwo. – na te
słowa rzuciłam poduszką w głowę Pawła.
-
Żebym ja cię zaraz nie prześwięciła. – mówiąc to usiadłam na oparciu fotela, w
którym siedział Konstantin. On jedynie wyszczerzył się w moją stronę i objął
ręką w pasie.
-
Gdzie podział się twój grzebień? – spytałam mierzwiąc siatkarzowi czuprynę.
- Ty
się nie znasz. To taki artystyczny nieład. – powiedział przygładzając lekko
odstające kosmyki, a ja w odpowiedzi się zaśmiałam. Chwilę później usłyszeliśmy
pukanie do drzwi. Co ja mówię to było raczej walenie, widać komuś się nudzi.
- No
idę! – krzyknął Zatorski podnosząc się z kanapy. Gdy wyszedł z pokoju Cupković
pociągnął mnie do siebie sadowiąc na swoich kolanach.
-
Tak lepiej. – powiedział całując mnie w policzek.
-
Witam towarzystwo! – w jednej sekundzie koło nas zjawił się Karol. Dlaczego
mnie to nie dziwi? – O co ja tu widzę. – poruszał znacząco brwiami i rozłożył
się na drugim krześle naprzeciwko nas. – Wyczuwam miłość w powietrzu. – dodał
zgarniając jabłko ze stołu, by po chwili wgryźć w nie całą swoją szczękę. Ja
nie wiem, gdzie ten chłopak się wychował, doprawdy. Nie ubliżając jego
rodzicom, żeby nie było. Takie stworzenia się same hodują. Sama bardzo dobrze o
tym wiem stwierdzając fakt, że Zati jest identyczny.
-
Też miło cię widzieć Karolku. – uśmiechnęłam się kryjąc swoje prawdziwe emocje.
– I radzę – póki Paweł nie widzi… - nie dane było mi skończyć, bo przerwał nam
ryk Zatora.
-
Bierz te brudne nogi z mojego stołu ty kretynie! – z góry przepraszam sąsiadów
za te wrzaski. Nie mogąc opanować śmiechu schowałam swoją twarz w szyi
Konstantina. Z kim ja mieszkam.
- W
końcu jesteśmy na czas. – mruknęłam wysiadając
z samochodu Pawła, by po chwili skierować się w stronę Energii.
- A
tam narzekasz. – machnął lekceważąco ręką, narzucając na ramie treningowa
torbę. Na parkingu można było już dostrzec pojedyncze auta i kilkoro kibiców.
Uwielbiałam tą atmosferę, a jeszcze bardziej cieszył mnie fakt że po tak
długiej przerwie mogę już drugi raz przeżywać te wszystkie emocje na żywo.
Dzisiejszy mecz rozgrywaliśmy tym razem z Resovią. Będzie to ciężki bój, ale ja
wierzę w chłopaków i w to że ich pokonają. No, bo jak nie oni to kto?
W
odległości dziesięciu metrów od szatni siatkarzy można było już słyszeć bojowe nastawienie.
To chyba ich patent na koncentrację. Tym razem nie miałam jakiś większych
oporów przed wejściem do środka. W sumie to i tak nie miałabym za bardzo
wyboru, bo zapewne zostałabym tam wprowadzona chociażby siłą. Co nie znaczy, że
gdy przekraczałam próg to instynktownie
zakryłam dłonią oczy. Widok prawie gołych siatkarzy jakoś nie bardzo mnie
kręcił.
-
Możesz odsłonić oczy. – powiedział na przywitanie nasz kapitan. Powoli ściągnęłam
rękę z twarzy i uśmiechnęłam się do zebranych siatkarzy.
-
Kogo moje piękne oczy widzą w tymże pomieszczeniu. – powiedział wchodzący
Winiar obejmując mnie w przyjaznym geście.
-
Kiedyś trzeba było zrobić ten kolejny krok. – powiedziałam ściągając czarną
skórę i rzucając ją do torby Zatorskiego.
- Otóż to! – zawołał z drugiego końca Pliński.
Podeszłam do ławki pod jedną ze ścian i usiadłam krzyżując nogi w kostkach
uważnie wszystkich obserwując. Zaraz przysiadł się do mnie Maciek i zaczęliśmy
razem rozmawiać. Fajnie było po obcować z jedyną osobą, która jest w tym samym
wieku. Nie żeby to miało jakoś dla mnie szczególnie ważne znaczenie. Kilka
minut później odszukałam wzrokiem Aleksa, bo nigdzie nie było Konstantina. Chłopak widząc moje pytające spojrzenie
poinformował mnie, że zaraz powinien się zjawić. Nie chcąc mi się już tyle czekać poszłam do łazienki. Spojrzałam w stronę lustra i uśmiechnęłam się
wesoło do swojego odbicia. Po prostu jestem.
Zaistniałam. To jest takie niesamowite jak spełniona miłość. Otwieram się na
życie jak rozkwitający kwiat. Przemyłam szybko twarz i wyszłam z pomieszczenia.
- Co ty masz na sobie?! -
usłyszałam na wstępie z ust Cupko, który stał za mną.
- Koszulkę? – bardziej zapytałam nie wiedząc o co może mu chodzić i
odwróciłam się w jego stronę. Spojrzałam na swoją replikę, którą dostałam przed
wyjściem z domu od Pawła. Była to jedna z jego koszulek meczowych.
- Ściągaj ją. – powiedział z chytrym uśmiechem, a parę osób zaśmiało się
pod nosem.
- Ty chyba zwariowałeś. – odparłam zadzierając głowę do góry, żeby
spojrzeć w jego tęczówki. Tak pewnie, już ściągam ją na środku szatni, w której
znajdują się wszyscy bełchatowscy siatkarze. – Co ty masz do tej koszulki?
- To, że w tej będziesz wyglądać lepiej. – podał mi do rąk kawałek
materiału. Rozłożyłam ubranie, a moim oczom ukazała się identyczna, którą
miałam na sobie z tym że zamiast szesnastki
i swojego nazwiska ujrzałam ósemkę i nazwisko Kostka. Wszyscy jak jeden
mąż zaczęli wydawać z siebie nieokreślone dźwięki zaczynając od gwizdania, a
kończąc na ochach i achach. Z piękną purpurą na twarzy skierowałam swoje kroki
z powrotem do łazienki.
- Zatiemu nie będzie przykro z tego powodu, prawda Pawciu? - usłyszałam jeszcze zza drzwi głos Karola, a
sekundę później echem odbił się dźwięk uderzanej ręki o głowę i jęk Kłosa.
„Znam cię dobrze, lepiej niż siebie samego. Jesteś ogniem, wodą, powietrzem, ziemią, horyzontem.
Bo nie widzę nic innego, dopóki wschodzi i zachodzi słońce.”
***
Energia
powoli zapełniała się kibicami, a ja chciałam żeby ten mecz zaczął się jak
najszybciej. W takich chwilach porzucam wszystkie zmartwienia i smutki, bawiąc
się z innymi i dopingując z całych sił naszych siatkarzy. Kiedyś sama chciałam
grać, ale akurat do siatkówki to za grosz talentu nie miałam jak i
predyspozycji. Tak jak uwielbiałam oglądać ten sport, tak z drugiej strony nie
ciągnęło mnie jakoś specjalnie do samej gry. Dziwne? Może. W końcu bądź, co
bądź nie należę do ludzi normalnych.
Gdy
po kilku minutach znajdowałam się przy boisku dopiero wtedy poczułam niektóre
spojrzenia posyłane w moją stronę. Zaciekawienie, zaskoczenie, zazdrość.
Wiedziałam, że tak będzie. Nie wiem, czy już kiedyś wspominałam ale nienawidzę
być w centrum zainteresowania. Wolę być nie widoczna i anonimowa. Jedynie co
mogę zrobić to ignorować to wszystko i udawać, że nic się przecież nie dzieje.
Przez
większość pierwszego seta, którego niestety przegraliśmy próbowałam skupić się
na grze i kibicowaniu, ale nie potrafiłam. Z kwadratu dla rezerwowych Cupković
posyłał w moją stronę wszystkie możliwe uśmiechy jakimi dysponował kończąc na
robieniu głupkowatych min. Uwierzcie, ani trochę nie pomagało to w choć
minimalnej koncentracji. Przez cały ten czas trzymałam usta zwinięte w ciągłą
linię, aby tylko się nie roześmiać. Udawało mi się, ale do pewnego czasu.
Przepraszam, starałam się. W połowie drugiego seta podeszłam do zawodników,
którzy czekali na swoją szansę wejścia na boisko. W pewnej chwili, gdy z o
wiele większym zainteresowaniem przyglądałam się akcji pod siatką, ponieważ
Konstantin był wśród nich poczułam jak ktoś dotyka mojej dłoni. Przestraszona
odskoczyłam w bok, by po chwili ujrzeć obok siebie wysokiego jak na swój wiek
blondynka z nieśmiałym uśmiechem na ustach.
-
Cześć. – powiedział z lekkimi rumieńcami na policzkach.
-
Cześć. – odpowiedziałam uśmiechając się do dziecka. Bardzo dobrze wiedziałam
kto stoi tuż obok, ale do głowy nie przychodzi mi dlaczego.
-
Jesteś dziewczyną Ciupka? – spytał malec i rozciągnął tak usta, że mogłam
podziwiać całe jego małe uzębienie, a z niedaleka usłyszałam śmiech Muzaja.
Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia i nie wiedziałam co powiedzieć. Zagięło
mnie małe dziecko. Tylko w sumie co ja mam mu odpowiedzieć jak sama nie wiem?
Kiedy ja próbowałam zebrać słowa w całość podeszła do nas czarnowłosa kobieta.
-
Oli co ja ci mówiłam, żebyś nie zaczepiał ludzi? – pogłaskała chłopca po
głowie. – A ty to pewnie jesteś Konstancja. Dagmara Winiarska. – wysunęła rękę
w moją stronę. – Dużo o tobie słyszałam i miło mi cię w końcu poznać. – mówiąc
to uśmiechała się serdecznie.
-
Konstancja, ale wolę Kostka. Mnie również jest miło i mam nadzieję, że słyszała
pani same dobre rzeczy na mój temat. – lekko się zaśmiałam.
-
Oczywiście i jaka tam pani, Dagmara wystarczy. Przepraszam, ale muszę wracać na
miejsce i mam prośbę do ciebie. Mogłabyś rzucić okiem na Oliwera, bo wiem że
nie uda mi się go stąd zabrać?
-
Pewnie, nie ma sprawy.
-
Dziękuje ci i mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze.
- Ja
również.
Drugi
set całe szczęście padł naszym łupem z czego się bardzo cieszyłam. Odkąd młody
Winiarski został pod moją, że tak powiem opieką cały czas stał obok i co chwilę
wpatrywał się we mnie rumieniąc się lekko. Może i nie mam jakiegoś podejścia
pedagogicznego do dzieci to naprawdę nie wiedziałam dlaczego chłopiec się tak
zachowuje. Z chwilą rozpoczęcia się kolejnego seta w stronę kwadratu zmierzał
Cupko.
-
Stary, młody Winiarski podrywa ci Kostkę. – powiedział ucieszony Maciek. Ten
chłopak załamie mnie chyba kiedyś psychicznie. Serb odpowiedział jedynie na to wszystko
śmiechem i podszedł do naszej dwójki.
-
Naprawdę chcesz odbić mi dziewczynę? – spytał targając Oliwerowi włosy na co
ten lekko się skrzywił poprawiając swoją fryzurkę.
-
Pytałem, czy jest twoją dziewczyną, ale nie odpowiedziała. – mówił lekko zawstydzony.
-
Nie? Nie martw się już ja z nią porozmawiam na ten temat. – Konstantin poruszał
brwiami wpatrując się w moją twarz, by po chwili pocałować mnie w policzek.
-
Przestań. Demoralizujesz dzieci. – powiedziałam ze śmiechem odpychając od
siebie lekko siatkarza.
Cały
mecz ostatecznie wygraliśmy 3:2, a najlepszym zawodnikiem meczu został Paweł.
Byłam z niego cholernie dumna, jak i z całej drużyny. W pięknym stylu pokonali
tak silnego przeciwnika.
Wracając
do teraźniejszości, to po raz kolejny zostałam uprowadzona przez Cupko i w
chwili obecnej siedzę na wysokim stołku przy kuchennej wyspie, wesoło machając
nogami i spoglądam z wielkim uśmiechem na siatkarza, który uparł się by zrobić
nam kolację. Żeby nie było cieszyło mnie to, ale z drugiej strony nie znałam
jeszcze Konstantina w roli kucharza no i
cóż…trochę się obawiałam jego talentu kulinarnego.
- Co
tak patrzysz? – spytał odwracając się w moja stronę z nożem w ręce.
- Bo
przerażasz mnie z tym narzędziem w dłoni. – udało mi się ukryć prawdę, a prawdą
było to, że nie mam już siły udawać, że ten chłopak jest mi bliższy niż
przyjaciel, że go kocham.
-
Najlepsza zapiekanka jaką kiedykolwiek jadłaś wykonana przez najlepszego
kucharza w Bełchatowie i nie tylko. – z
takimi o to słowami przed moim nosem wylądował talerz z wyżej wymienionym
posiłkiem. No nie powiem, wyglądało to dobrze.
- Co
za skromność. Dziękuje i smacznego. – powiedziałam i włożyłam do ust mały
kawałek.
-
Dobre?
-
Pyszne. Nie wiedziałam, że potrafisz gotować. Muszę dopisać kolejny plus pod
twoim imieniem na mojej liście.
-
Naprawdę? – nie krył zdumienia, a ja tylko pokiwałam głową. – A, czy dopiszesz
kolejnego plusa jak powiem, że cię kocham? – pochylił się w moją stronę
zaglądając głęboko w oczy.
- A
kochasz?
-
Jak wariat.
- To
dobrze, bo ja ciebie też.
„Myślę
o Tobie i jakoś nie mogę przestać. Cały mój świat w Twojej osobie się
streszczał.”
*****
O to i jest. Na ten rozdział to chyba najbardziej czekałyście, więc mam nadzieję że się podoba.
Jak wam minął pierwszy tydzień w szkole? Mi osobiście w miarę szybko, co z tego że mam już zapowiedziane dwie kartkówki -,- No nic, życie.
Dzisiaj mecz, więc tradycyjnie trzymamy kciuki za naszych siatkarzy. No dobra za piłkarzy też możemy, tak w geście solidarności.
Wygrajcie to chłopaki!
Dajcie mi skoki! Już. Teraz. Natychmiast.
Do piątku ;*
No doczekaliśmy się;) Wszystko ładnie, pięknie i wgl ;d Super jest;)
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć po prostu się cieszę;)
Ja też się cieszę, ze ty się cieszysz ;)
UsuńZapraszam na XXIV http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
UsuńBoże jest idealnie.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo dziwiłam się, ze okazują sobie uczucia w taki dziwny sposób, znaczy ta dziwna atmosfera między nimi mnie trochę nużyła. Ale teraz gdy wyznali sobie miłość jest idealnie.
Nowy rozdział (pierwszy) na 'Heroicznej Naiwności' czyli pierwsze spotkanie W.Włodarczyka z Łucją http://heroicznanaiwnosc.blogspot.com/
Nowy rozdział (trzeci) również na ' W świecie ciszy' czyli jak Michał Kubiak rozstaje się z dziewczyną ciszamoimswiatem.blogspot.com
Zapraszam serdecznie !!
Pozdrawiam Annie
No i tak będzie już do końca. Spokojnie ta historia jest już na finiszu ;)
UsuńCześć :) Zapraszam Cię na na nowy rozdział na : http://nowonlyliveforyou.blogspot.com/ . A w skrócie, co Cię czeka - zagadka zatrzymania Miśka, Pitera, Paul'a i Zibiego w końcu się rozwiązuje. O co chodziło ? Zapraszam na bloga, a na pewno się dowiesz. Pozdrawiam gorąco ! :)
OdpowiedzUsuńPS. Jeśli już nie czytasz, to przepraszam za spam !
Przeprasza, że tak dawno tu nie zaglądałam! Zgadnij dlaczego tak późno... Brawo! Przez szkołę! Jakoś trzeba będzie to przeżyć.
OdpowiedzUsuńNo nareszcie Kostka kocha Kostka, a Kostek kocha Kostkę. ;D Tak, czekałam na to. ;)
Oj ja też chcę już skoki. No i siatkarze wygrali! A piłkarze... Dobrze wiemy co zrobili, ale kciuki trzymałam. Nawet nie wiesz jak strasznie się cieszyłam, gdy strzelili tego drugiego gola w ostatnich sekundach. Ja piszczałam ze szczęścia, a tata patrzył z niedowierzeniem w ekran. Ale był spalony i koniec meczu. Było mi smutno, nie powiem. Trudno, było minęło.
Dobra już kończę i pozdrawiam!
Ps. Już pomału kończysz?! ;o
Spoko ;) No tak ;) Również pozdrawiam.
UsuńZapraszamy na nowy rozdział ,,Cena Zemsty,,
OdpowiedzUsuńhttp://cena-zemsty.blogspot.com/
Pozdrawiamy
N&N
KOOOOSTKA ŻYYYJESZ??????????
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy 4 rozdział o Jastrzębskim przyjmującym. W skrócie Michał dowiaduje się o przeszłości dziewczyny.Zostaje zmieszany z błotem przez przyjaciółkę dziewczyny, która w dziwnych okolicznościach trafia do szpitala. http://ciszamoimswiatem.blogspot.com
Pozdrawiam Annie
A żyję ;)
Usuńprzepraszam za moją nieobecność ;((
OdpowiedzUsuńRozdział- świetny. Nareszcie Kostek i Kostka się zeszli już na dobre. Teraz aby pozostał Alan, ale myślę, że Konstancja ma Pawła, Cupka i chłopaków więc dadzą radę ;)
Ja tymczasem w wolnej chwili zapraszam na drugie opowiadanie spod mojej ręki, na którym pojawił się 1 rozdział historii Antośki.
antkowe-lowe.blogspot.com :))
Dziękuję ;) Na pewno będę zaglądać.
Usuń