piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 7



„Czasem mam akcje, patrzę za okno, a tam deszcz pada i ulice mokną. Wtedy boję się o jutro , przeraża mnie niepewność. Choć nieraz mówiłam,  jest mi wszystko jedno.”

Siedząc skulona na parapecie w jednym z bełchatowskich mieszkań próbowałam zebrać swoje myśli w jedną całość. Czuję pustkę, jakby nic nie było przede mną i poza mną. Nie rozumiem swego JA. Od mojej przeprowadzki do Pawła minęło zaledwie parę dni chyba pięć nie wiem, nie liczę. Pierwszą rzeczą było to, że od tego feralnego dnia nie byłam na zajęciach, na których mam zamiar wstawić się jutro co nie za bardzo mi się uśmiecha. Druga rzecz to taka, że przez te kilka dni odpoczęłam psychicznie od tego całego syfu. Tylko co z tego jak i tak, gdy przychodzi wieczór, albo jestem sama to wracają te okropne wspomnienia i wiem, że ten stan jest tylko chwilowy, że z pozoru wydaje się wszystko okej, a tak naprawdę nie jest. W życiu można przetrzymać tylko jedno piekło. Każde następne jest lustrzanym odbiciem. Ciągle myślę i nie mogę przestać, wykańcza mnie to od środka i powoli rozsypuje moją duszę, która i tak jest aż nadto poszarpana. Boję się śmierci, ale brakuje mi woli życia. Życia, które jest ciągłym cierpieniem. Codziennie się zastanawiam co dzieje się teraz tam w Łodzi, co z Alanem? Wiem, że nie powinno mnie to interesować, w końcu się od niego oderwałam, a i on nawet nie zainteresował się moją osobą. Tylko jest jedna rzecz, skąd mam wiedzieć, czy nie leży gdzieś zaćpany, czy w ogóle żyje, czy wszystko jest w porządku? Czy nie jest na drodze prosto do nieba. Bo narkomani mają piekło na ziemi, czyściec przechodzą w momencie śmierci, cała trucizna uwalnia się w ostatnim oddechu. I potem mają swoją wymarzoną, wyczekaną i wyćpaną szczęśliwość. Mam już dość tych dręczących niemych pytań. Chcę się od tego wszystkiego odciąć , zapomnieć, odetchnąć choć na chwile, ale najzwyczajniej w świecie się nie da. Ta cała sytuacja jest tak bardzo gówniana, że nawet nie zdajecie sobie z tego sprawy. Kolejną rzeczą, która mnie trapi to obecny stan, w którym się znajduję, a chodzi głównie o tych nieszczęsnych siatkarzach. Niby wszystko okej, fajnie, super, zaprosili mnie na kolejny trening kazali obiecać, że będę, nie obiecałam. Nie składam obietnic, z  których nie jestem w stu procentach pewna się wywiązać. I takim właśnie sposobem nie było mnie na kolejnych trzech treningach. Nie to, że nie chcę, nie. Po prostu nie chcę męczyć ich swoją obecnością, nie chcę się narzucać. Nie jestem jeszcze gotowa żeby od razu z pełnym rozmachem wejść w takie życie, życie pełne radości i kolorowych barw. To nie moja bajka. Wszystko w swoim czasie, nie wiadomo co zdarzyć może się jutro.  
Na zegarku dochodziła siedemnasta. Za jakieś pół godziny Paweł powinien być już w domu. Znowu się zacznie ta sama gadka, a że chłopaki pytają kiedy będziesz, co z tobą. Szczerze to nie mam siły ani ochoty odpowiadać na te pytania. Przez ten ostatni czas jedyne co robię ze sobą to wychodzę na długie spacery, zdecydowanie jedna z nie wielu rzeczy, które lubię. Chyba nie muszę dodawać, że nie podoba się to Zatiemu, prawda? Trudno, musi się w końcu do tego przyzwyczaić, że samotność to moja najlepsza przyjaciółka, której macki już dawno oplotły moje ciało z każdym dniem ściskając je coraz to mocniej. Ostatni raz spojrzałam w spływające po szybie krople i poprawiając ciepłą bluzę skierowałam swoje kroki do kuchni. Z lodówki wyciągnęłam obiad, który uwaga zrobiłam własnoręcznie i postawiłam na kuchence, co by to kuzyn coś zjadł jak wróci. Siadając przy stole z gorąca herbatą postanowiłam wybrać się wieczorem na jakieś zakupy, bo za chwile w lodówce będzie już tylko światło. Równo o w pół do osiemnastej usłyszałam gmeranie kluczem w zamku, a po chwili moim oczom ukazał się Zatorski. Rzucił torbę na podłogę i z wielkim westchnieniem zaczął ściągać buty.
- Co tak ładnie pachnie?! – zawołał z łazienki myjąc ręce.
- Spaghetti. – mruknęłam pod nosem.
- Uważaj, bo usłyszałem. – prychnął wchodząc do kuchni i w przelocie całując mnie w czoło podszedł do garnka.
- Ale super, spaghetti! – ucieszył się jak dziecko.
- No przecież mówiłam.
- Chyba mruczałaś. Z resztą nie ważne. – machnął ręką siadając do stołu z pełnym talerzem. Uważaj żebyś się nie przejadł, pomyślałam. – Ty mi lepiej powiedz, czy zdecydowałaś się jutro jechać do Łodzi na uczelnie.
- Raczej tak, po za tym muszę oddać parę zaległych prac. – westchnęłam.
- Wstanę wcześniej to cię odwiozę. – wymamrotał z buzią pełną makaronu.
- Nie ma takiej potrzeby. Nie będziesz specjalnie wstawał, są przecież autobusy, pociągi dam sobie radę, przecież nie będziesz mnie codziennie woził do Łodzi. Zbankrutujesz na benzynie tylko.
- Jak sobie chcesz. – po jego słowach wstałam odstawiając pusty kubek do zlewu i zwróciłam wzrok w stronę Pawła.
- Lodówka świeci pustkami, idę do sklepu. Jakieś specjalne życzenia?
- Czekaj pójdę z tobą.
- Zapomnij. Dopiero co wróciłeś z treningu. Wiem, że moje serce już dawno zamarzło, ale nie mam sumienia wlec cię jeszcze po sklepach. – po tych słowach ubrałam szybko buty i chwytając za torbę wyszłam z domu. Zator jeszcze coś tam gadał, ale musiał się pogodzić z faktem, że go już nie słyszałam, ani też nie miałam zamiaru słuchać. Wkładając słuchawki do uszu ruszyłam w stronę jakiegoś większego sklepu. I teraz was zaskoczę, przestało padać!  Jedyny pozytyw w dzisiejszym dniu.
Wchodząc do marketu zebrałam pobliski koszyk i ruszyłam w stronę stoiska z pieczywem. Byłoby to bez sensu jakbym opisywała wam do jakiego regału podchodzę i co kupuję, nie prawdaż? Byłam już w połowie drogi do kasy, gdy przypomniało mi się, że nie mam jeszcze jogurtów, które razem z Pawłem tak uwielbiamy. Z lekkim zrezygnowaniem na twarzy ruszyłam na drugi koniec sklepu, a trzeba było spisać listę! Będę pamiętała na przyszłość. Oczywiście jak na złość produkt był na najwyższej półce. Dlaczego mnie to nie dziwi? Popatrzyłam z bezradnym wzrokiem do góry i stając na palcach gimnastykując się próbowałam ściągnąć to cholerstwo, oczywiście że mi się nie udało. W pewnym momencie przed oczami mignęła mi czyjaś ręka i sięgnęła po jogurt ściągając i podając mi go do ręki.
- Trzymaj krasnalu. Wy mali to jednak macie przerąbane. – usłyszałam nad swoją głową.
- Cześć Kostek. – uśmiechnęłam się w stronę siatkarza.
- Cześć Kostka.  – powiedział i wybuchnął śmiechem. No tak zapomniałam, że ten to ze wszystkiego się rechocze. – Co tu robisz? Dawno się nie widzieliśmy, dlaczego nie przychodzisz na treningi? – strzelał pytaniami jak z karabinu.
- Po pierwsze zwolnij trochę, bo się zapowietrzysz, a po drugie jestem w sklepie, jest to takie miejsce gdzie robi się zakupy, więc nie wiem co w tym dziwnego. – rzuciłam z sarkazmem.
- No patrz, jakbym nie wiedział. – jeszcze bardziej wygiął usta w uśmiechu i gadał dalej. – Nie odpowiedziałaś na ostatnie pytanie.
- Nie wiem, a co do wcześniejszego to nie mów do mnie krasnal i jak już to jestem niska, nie mała. – zmrużyłam oczy rzucając oskarżycielsko.
- Nie czepiaj się szczegółów. No to co z tym treningiem, wpadniesz jutro? – dlaczego ty mnie tak męczysz Cupković?
- Sam jesteś? Bez swojego odwiecznego kompana? – spytałam próbując wykręcić się od odpowiedzi.
- Alek poszedł po słodycze, oczywiście. – wskazał głową na stoisko znajdujące się parę metrów dalej. Nie trudno było zauważyć tej brązowej czupryny wystającej zza półki. – I żebyś nie myślała, że dałem się nabrać na odwrócenie mojej uwagi. Jutro widzę cię na treningu.  – uparty jak osioł. Zadarłam głowę  do góry i spojrzałam w roześmiane, czekoladowe oczy chłopaka.
- Zastanowię się. – uśmiechnęłam się podnosząc jeden kącik ust do góry. Mój towarzysz miał już coś mówić, ale przerwał mu głos drugiego Serba.
- Nasza nowa koleżanka, co słychać? – spytał z entuzjazmem.
- Jest okej, w każdym bądź razie było dopóki twój przyjaciel nie zaczął mnie męczyć pytaniami.
- Cupko, co żeś nagadał? – tym razem zwrócił się do kolegi.
- Tylko to, że ma przyjść jutro na trening.
- A w takim razie nie było pytania. Właśnie dlaczego na żaden nie przyszłaś?
- Jezus, następny. Dajcie już spokój. Jak wam obiecam, że będę jutro to skończycie już z tym? – spytałam mierząc ich wzrokiem.
- Nie ma sprawy. – odpowiedzieli równo. Co za synchron.
- Okej to ja już będę lecieć, aha i dzięki. – wskazałam głową na jogurty znajdujące się w koszyku.
- Nie ma za co. – powiedział Cupko w dalszym ciągu się uśmiechając.
- To na razie! – zawołałam i powoli zaczęłam się odwracać.
- Do zobaczenia krasnalu! – krzyknął Konstantin i razem z Aleksem pomachali na pożegnanie. W tej właśnie obecnej chwili miałam ochotę zrobić tytułowego "face palm’a" i wznieść ręce do góry pytając Boga skąd on wytrzasnął tą dwójkę. W tempie ekspresowym wyładowałam wszystko na kasę i płacąc za zakupy spakowałam wszystko z prędkością światła do reklamówki i skierowałam się do wyjścia. Mam już dość zakupów na najbliższy tydzień. W drodze powrotnej zdałam sobie sprawę co ja dobrego narobiłam. Miałam ochotę zrobić sobie jakąś krzywdę, głupia obiecałam im, że jutro przyjdę na ten cholerny trening. Jasny gwint, Konstancja ty geniuszu.
  

„To co ma się zdarzyć i tak przyniesie jutro.  Odnajdź siłę w sobie, nim będzie za późno.”

***

- No w końcu. – usłyszałam od razu na wejściu od swojego kuzyna, czy ten człowiek nie ma nic innego do roboty tylko pilnowanie mnie na każdym kroku? Litości.
- Może byś ruszył się z tej kanapy i pomógł mi z tymi siatkami, a nie tylko narzekasz. – rzuciłam z przekąsem. Paweł ociężale wstał i z wielką łaską poszedł zanieść torby do kuchni, męczące doprawdy.
Zrzuciłam z siebie niezbędne ciuchy i chciałam udać się już do pokoju, żeby przygotować się na jutrzejszy dzień na uczelni, ale zatrzymał mnie głos Zatorskiego.
- Siadaj ze mną, znowu się zamkniesz w tym pokoju i tyle cię będę widział.
- Jutro jadę do Łodzi, muszę jakoś ogarnąć.
- Pomogę Ci.
- Nie trzeba.
- Ale ja nie pytałem, czy trzeba. – uwielbiam tą upartą stronę Pawła, wyczuwacie ten mały sarkazm?
Zator wszedł do mojego pokoju, a ja do łazienki. Stanęłam przed lustrem i opłukałam twarz zimną wodą i spojrzałam w swoje odbicie. Konstancja co z tobą kobieto? Co jest nie tak? Może ktoś mi odpowiedzieć na to pytanie, bo ja nie bardzo potrafię. Gubię się już w tym wszystkim, moje własne ja krąży sobie gdzieś bezcelowo wokół mnie, a ja stoję bezradnie i nic nie mogę zrobić. Zdaję sobie z tego sprawę, że nie mogę całe życie ukrywać się za maską pełną obojętności, chłodu i sarkazmu. Dokąd to mnie doprowadzi? Donikąd, zapewne. Nie mam siły już tak żyć. Jestem pomiędzy radością i smutkiem, pomiędzy ja i nie-ja. Chcę się zmienić, ale nie potrafię. Dla innych mogłoby się wydawać, że co to jest przecież nie potrzeba wiele żeby się uśmiechać, cieszyć, yhym gówno prawda. Dziwi mnie to, że koledzy Pawła tak bardzo chcą ze mną przebywać, zapoznawać się, po co? Widocznie nie zobaczyli jeszcze jaka jestem, nie poznali mnie tak dobrze, ale to pewnie się zmieni jak zacznę częściej się z nimi widywać. Wtedy zadadzą sobie pytanie po co tak zabiegali o moją osobę skoro jestem tylko zwykłą dziewczyną pozbawioną uczuć, która chodzi ze smętną miną i nie potrafi się cieszyć i z nikim normalnie gadać, odizolowana od innych. Niby dlaczego mieliby się ze mną zadawać, żebym psuła im tylko humor? Właśnie. Chyba, że to ja się zmienię, zacznę normalnie żyć jak każda dziewiętnastoletnia dziewczyna. Tylko, czy ktoś mi w tym pomoże? Bo ja chyba nie mam już siły sama tego wszystkiego dźwigać. Na tym marnym świecie dobrze jest zamaskować się tak skutecznie, jak tylko się da.

„Trzeba być prawdziwym nie stać z kłamstwem na ustach, aby móc patrzeć w oczy i nie wstydzić się odbicia z lustra.”

***


- Słyszałam, że miałeś mi rzekomo pomagać. – powiedziałam patrząc na Zatiego, który leżał rozłożony na moim łóżku z laptopem.
- Wystarczy ci moja osoba. Od razu lepiej się pracuje jak można na mnie popatrzeć i posiedzieć w tym samym pomieszczeniu co ja, prawda? – wyszczerzył ten swój zgryz i zaczął się śmiać. Gdy zobaczył, że nie robię tego co on tylko patrze na niego wymownym wzrokiem zaczął jeszcze bardziej rechotać. Nie wiedziałam, że to takie zabawne jest.
- Ty i ten twój czarny humor.
- Lepszy czarny humor niż wrodzony debilizm, Pawełku. – widziałam po wzroku, że przymierzał się do wykonania jakiegoś ataku na moją skromną osobę. Wiedziałam co to oznacza, zapewne chcę mnie załaskotać, ale co to, to nie.
- Nie próbuj nawet przecież wiesz, że nie mam łaskotek. – wiedział i to bardzo dobrze, szkoda tylko że nie wiedział, że jest to kłamstwo.
Podeszłam do swojej torby ze wszystkimi rysunkami  i wyciągnęłam parę kartek ze swoimi bazgrołami podchodząc do stolika i rozkładając je na drewnianej powierzchni, czy muszę dodawać, że Zator krążył cały czas za mnie wzrokiem?
- Pokaż te arcydzieła. – usłyszałam za swoimi plecami i posłusznie się odsunęłam. Chłopak spojrzał uważnie na kartki i wziął pierwszą z brzegu do ręki. Uwaga, przed wami wysokiej rangi, światowy Krytyk Sztuki: Paweł Zatorski, który nie potrafi narysować prostej kreski.
- Dlaczego mnie to nie dziwi, że wszystko jest w ponurych barwach? – spotkałam się z jego krytycznym spojrzeniem, a jedynie wzruszyłam ramionami. Przecież to logiczne dlaczego, prawda? Widać dla Pawła nie za bardzo, życie. – Swoją drogą są bardzo dobre, mają w sobie to coś…- wiedziałam co będzie dalej, wiec szybko to przerwałam.
- Dobra nie nakręcaj się już tak. – zabrałam mu pracę z ręki.
- Prawdę przecież mówię, Kostka ty Picasso drugi. – pozostawmy to bez komentarza i zastąpmy chwila ciszy.
W końcu udało mi się wygonić tego gnoma z mojego pokoju i zaczęłam porządkować ten cały bajzel, tzn. pakować się na zajęcia. Tak bardzo chce mi się tam iść, że aż wcale. Po paru minutach wszystko było już na miejscu, a mój dalszy plan to mycie i spać. Wychodząc z łazienki zaczepiłam jeszcze o kuchnie, z której wzięłam butelkę wody i poszłam do pokoju. Tradycyjnie już usiadłam na parapecie ze słuchawkami w uszach i przypatrywałam się pogłębionym w mroku Bełchatowie. Lu­bię no­ce, bo są ciem­ne i ciche, mogę scho­wać się w nich w czar­nej, ogłuszającej, zim­nej ciszy i odi­zolo­wać się od cho­ler­ne­go życia, głupiej rzeczy­wis­tości. Ach, te bezsenne noce, kiedy w ciemnościach na wyciągnięcie dłoni dotykam swojego lęku.


Ej, dlaczego znowu gapisz się w okno? Czy ktoś ma przyjść, na kogoś czekasz tą nocą? Ty, jakie nadzieje lokujesz w tym świecie, po co? Utracisz dni na marzenia w ciągłej walce o coś.”

*****

Sieeemanko! Mam nadzieję, że rozdział odpowiada pod względem długości i jakości rzecz jasna. O tak wakacje za pasem, upał na dworze nic tylko się cieszyć. Taaaa jutro ma u mnie padać :) Osobiście to odliczam do godziny dwudziestej, aż zobaczę naszych orzełków na boisku z piłką, oby wygrali. Mam dla was coś jeszcze.

 
 A tak spędzę najbliższy czas ;) Od wczoraj chodzę szczęśliwa, bo w moje łapki wpadła książka której od bardzo dawna szukałam ("Milion małych kawałków" - James Frey). Uwielbiam książki o tematyce narkomani.

Tak właśnie przed chwilą przeżyłam stan przedzawałowy, gdyż o mały włos a wylałabym sok na mój album Zaksy (ZAKSA na maksa). Och God. 

No to mnie poniosło z tym komentarzem. Pozdrawiam serdecznie! ;*

31 komentarzy:

  1. No to nasza Kostka powoli się rozkręca fajnie, bo już nie taka bardzo zdołowana;) Czekam na kolejny i gorąco pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy6/22/2013

    Świetny rozdział. Książka, którą podałaś leży na moim regale i czeka na wolą chwilę, również podobają mi się książki o narkomanii.
    Czekam na next!

    Zapraszam do siebie na czwórkę "My heart is big, but you can not hold two.." na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com

    Całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy6/23/2013

    I'm your big fan. This history is amazing. I love this blog, Kostka. Can you add new chapter faster? Please! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thanks! I'm very happy ;) Sorry, but no ;)

      Usuń
  4. Anonimowy6/23/2013

    Bogactwo słownictwa i twojego talentu poraża ,oczywiście. Tematyka jak zawsze genialna. Poza tym bohaterowie. Zatiii ;* jak mogłabym go pominąć? Czekam na następny kochana. Jezu gdzie ty się podziewałaś jak cie nie było. Toż to hańba że nie miałaś wcześniej jakiegoś bloga;)
    Alik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i cieszę się, że mój blog tak bardzo Ci się podoba. Pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. Kurczę jaką ja jestem debilka. Czytałam ten rozdział 3 raz. Przeczytałam raz w szkole. Potem przeczytałam drugi i mówię do siebie 'Jezus ta dziewczyna to ma talent do pisania. Tyle rozdziałów dobrych i to w takim czasie-szacun" potem zakręciłam się po domu i znów wbiłam na bloga patrze 'o rozdział nie czytałam' po czym przeczytałam po raz 3 album zaksa na maksa i mówię do siebie Annie ty debilu. Także przepraszam ,że teraz dopiero dodaje komentarz ,no ale widzisz mój debilizm sięga szczytu. Bardzo dobry rozdział, ale to już mówiłam. Dobrze ,że Kostka sie przełamuje i staje się caraz bardziej otwarta i te opisy Pawełka. Szok. Czekam więc na więcej.

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha nic się nie stało, naprawdę! Dziękuję za tak miły komentarz i również pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. Świetny rozdział, jak zawsze.Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Kostkę. Dlaczego ? Bo przypomina mi mnie :) Może nie mam aż tak ponurego życia jak ona, ale często zachowuje się bardzo podobnie :) Taki styl bycia :D Niech ona przestanie przejmować się tym Alanem, no proszę ! Tyle przez niego wycierpiała, że po prostu powinna o nim zapomnieć, ale wiem, że trudne. No i uwielbiam tych dwóch Serbów ! :D I w życiu realnym, i na Twoim blogu ;) Mam nadzieję, że Zatorska dotrzyma obietnicy i pójdzie na trening Skry :D
    A tak przy okazji to ja też bardzo lubię książki o tematyce narkomani :D Mama mówi, że mam świra na punkcie ćpunów i ćpania... Tak, wiem - jestem nienormalna xd Polecisz mi jakąś interesującą książkę ? Bo aktualnie nie mam co czytać :)
    Nie wiem czy obserwujesz, ale jeśli tak to zapraszam na dwójkę : http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to powiem Ci, że mamy ze sobą bardzo dużo wspólnego ;) I nie nie jesteś nienormalna, bo mnie też to bardzo kręci. Kostkę tworzę też trochę na podobieństwo mnie samej chociażby z wyglądu, ale z charakteru również.
      Co do książek to znam masę, tak jak i tyle samo przeczytałam, to może hmm coś takiego wyjątkowego. Barbarę Rosiek zapewne znasz, bo to podstawa, "Spowiedź narkomana" Filip Bryła, "Hera moja miłość" Anna Onichimowska (druga cz."Lot komety"), "Ćpun" Melvin Burgess, "Stokrotka" Jan Paweł Krasnodębski, "Odlot donikąd" Wojciech Wanat(tutaj jest bardziej opisane działanie narkotyków, rodzaj itp. jak dla mnie jedna z lepszych). Jest ich jeszcze trochę, a ja sama też dużo poszukuje, ale nie ma za bardzo takich książek w bibliotekach. Mam nadzieję, że jakoś pomogłam.

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  8. W mojej porytej bani powstał pomysł na nowy blog. W głównej roli obsadziłam Wronę kissmeslowley.blogspot.com
    Zapraszam serdecznie
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrona! Oczywiście, że wpadnę. Sama rozmyślam coraz częściej nad drugim blogiem właśnie z Andrzejem w roli głównej ;)

      Usuń
  9. Przepraszam za spam, ale chciałbym zaprosić na http://wybuchowa-para.blogspot.com/ 3 krótki rozdział
    http://smakgorzkiejzemsty.blogspot.com/ na 2 , również krótki.

    Jeżeli byś rzuciła okiem, śledziła poczynania bohaterów, zaobserwowałą bądź skomentowała to naprawdę będzie mi bardzo miło :)

    Jeszcze raz przepraszam, miłego, bezduszna :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książki *.* chociaż sama osobiście wole fantastykę i historczyne. To mój świat. Oczywiscie blog świetny ,dobrze że Kostka się wyprowadziła i ma takiego dobrego kuzyna jakim jest Paweł.
    Zapraszam serdecznie do siebie na prolog o kosie oczyszerokozamknieteee.blogspot.com
    Pozdrawiam Nadzieja

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy6/25/2013

    Nowy rozdział u mnie, zapraszam! ;) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/

    Póki co tylko informuję, nadrobię zaległość do wieczora :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy6/25/2013

      I już jestem ;)


      Kostka i jej optymizm mnie powala. Czasem chciałabym zachowywać jak ona. Kolokwialnie olać temat z góry na dół i mieć święty spokój, jednak biorąc pod uwagę jej przeszłość nie chce być na jej miejscu :P

      Ach Ci nasi Serbowie... ;)

      Czekam na ten moment, kiedy Kostka się zapomni i najzwyczajniej w świecie popłacze się ze śmiechu. Mam nadzieję, że nadejdzie taki moment :D

      Ja od kilku dni katuję 50 Twarzy Greya. Wszyscy się jarali tą książką, więc pomyślałam czemuby nie! Kończę pierwszą część i waham się czy zaczynać następną... Pozdrawiam i przepraszam za kilkudniową nieobecność! :*

      Usuń
    2. A to ci zdradzę, że taki moment nadejdzie i kto wie może już niedługo? ;) A ja dla odmiany pierwszy raz słyszę(czytam) o takiej książce, naprawdę.

      Nic się nie stało ;) Również pozdrawiam ;*

      Usuń
    3. Anonimowy6/26/2013

      Oooo to już się cieszę :D

      Generalnie książka +18, musiałabyś przeczytać o czym jest :)

      Buziaki :*

      Usuń
    4. Anonimowy6/27/2013

      Zapraszam na nowy rozdział do mnie :) zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/

      Usuń
  12. Anonimowy6/25/2013

    Zapraszam na kolejny wpis na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
    Między Zuzą, a Dominikiem dochodzi do zbliżenia? Jak na to zareaguje sama ona? Zapraszam!
    Całuję, camilla. ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam na nowy : http://nie-mam-nic.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na XIV http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam jakiś kom wyżej ,w którym piszesz,że kostka jest do ciebie trochę podobna, stwierdzam jesteś zajebistą dziewczyną;) Ah książki, masz gust dziewczyno, w wolnej chwili tez mam zamiar zająć się tą książką ;)
    Co do rozdziału jak zwykle cudowny ^^ i muzyka w tle świetna co tu duzo mówić uwielbiam cie za tego bloga
    A teraz pozanudzam zapraszam na 22http://siatkoholik.blogspot.com/2013/06/rozdzia-22.html
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za tak miły komentarz ;) Tak moja blogowa Kostka jest w jakiś 80% mną ;)

      Usuń
  16. Anonimowy6/29/2013

    zapraszam na szóstkę na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
    Zuza budzi się po nocy spędzonej z atakującym. Jak zareaguje? Zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń