piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 6




„Są momenty,  gdy wyobrażam sobie życia lepszego fragmenty.”

Naprawdę nie wiem co ja tu robię, serio. Po co to wszystko, po co ja tutaj? Nie mam ochoty ani potrzeby zapoznawać się z kumplami Pawła, do czego oni mi potrzebni. Pewnie i tak nie zwrócą na mnie jakieś szczególnej uwagi, bo nawet nie ma na co. Czasami tylko czuję, że zawadzam, że nie tutaj moje miejsce, nie wśród tych ludzi. Rozumiem, że on się stara, martwi o mnie, chce żebym zaczęła nowy etap w swoim życiu, ale żeby od razu ciągnąć mnie na trening siatkarzy?
- Cieszysz się, że poznasz moich kumpli? – spytał uchachany. Tak pewnie raduje się, nie widać? Posłałam w jego stronę wzrok, który chyba mówił wszystko.
- Zobaczysz będzie fajnie.
- Co jest fajnego w oglądaniu spoconych, dwumetrowych facetów? – ogólnie do samej siatkówki nic nie miałam, wręcz przeciwnie bardzo lubiłam ten sport.
- Jak zawsze pozytywnie nastawiona. – parsknął.
- Paweł ja ci dziękuje, że ty tak się o mnie troszczysz i w ogóle ale pomyśl nad tym, że przez długi czas żyłam samotnie, z nikim praktycznie nie rozmawiałam, nie spotykałam się, a teraz mam zostać otoczona bandą facetów, którzy zapewne będą mnie wypytywać o różne rzeczy na które bynajmniej nie będę miała ochoty odpowiadać, to jest frustrujące.
- Kurcze nie przyszło mi to nawet do głowy, ale o nich się nie martw już ja dopilnuje żeby się zachowywali odpowiednio. – kurde, kurde a już myślałam, że może odpuści, cholera.
- Jakoś sobie tego nie wyobrażam. – rzuciłam z sarkazmem.
- Przesadzasz. Powiedz mi kto by nie chciał pójść na trening takich siatkarzy jak ja? – dumnie wypiął pierś do przodu.
- Hmm pomyślmy…ja? A tak na marginesie to nie uważam, że jesteś takim super siatkarzem.
- No nie. Za to powinienem się obrazić. – zrobił smutna minkę. Sorry Zati, ale to na mnie nie działa, nie ten adres.
- To się obrażaj. – wzruszyłam ramionami z obojętnością.
- Okej.
- To jak jesteś obrażony to chyba nie muszę już z Toba nigdzie iść, prawda?
- Żarty się ciebie trzymają Zatorska. – rzucił.
- Nie pieprz tylko parkuj, Zatorski.
Wchodząc przez szklane drzwi na obiekt Energii nie było ani jednej żywej duszy. Nikt tu nie pilnuje kto wchodzi, wychodzi?
- Tu zawsze tak pusto? – spytałam Zatiego.
- Niekiedy, ale jesteśmy trochę wcześniej. – ciekawa jestem po co. Swoje kroki skierowaliśmy w stronę długiego korytarza mijając co rusz inne drzwi.
- Gdzie mnie prowadzisz? – zapytałam.
- Idziesz ze mną do szatni.
- Chyba cię grzmi. Jeszcze tam mnie nie było, zapomnij. – zrobiłam krok w tył, ale pociągnął mnie za bluzkę do siebie.
- Przestań, nic ci się nie stanie.
- W to nie wątpię, ale nie mam najmniejszego zamiaru tam wchodzić, ale mam lepszy pomysł. Jak już tu jestem to pójdę pozwiedzać, a ty się przebieraj, czy co tam chcesz. – nie dając dojść mu do słowa zwiałam stamtąd jak najszybciej. Tak naprawdę to nie wiem nawet o której zaczyna się trening, więc nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Skręciłam w lewo do kolejnego korytarza i weszłam po schodach do góry. Część biurowa, tak sadzę. Raczej nic mnie tutaj nie zaciekawi. Wróciłam do punktu wyjścia tym razem skręcając w prawo i dochodząc po paru minutach do sklepu i to nie byle jakiego. Znajdowały się tam wszystkie możliwe rzeczy i gadżety związane ze Skrą zaczynając od koszulek, a kończąc na długopisach. Sklep przytłaczał swoimi kolorami, czarny i żółty jest całkiem okej, ale w normalnych ilościach. Tutaj wszystko mieniło mi się w oczach, że nawet nie zauważyłam młodej dziewczyny siedzącej przy ladzie. Skinęła mi lekko głową zaczytana w grubej książce. Nie ma to jak ruch i pełne zaangażowanie w swojej pracy. Podchodziłam do każdego regału i oglądałam znajdujące się tam rzeczy. Lepsze to od błądzenia bez celu po pustych korytarzach. Nie wiem ile minęło już czasu, ale postanowiłam wracać. No miałam taki zamiar w każdym bądź razie, bo nie miałam zielonego pojęcia którędy dojść na salę, a nie chciałam przeszkadzać tej dziewczynie. Kierując się do wyjścia rzuciłam w jej stronę szybkie ‘cześć ‘ i z rozmachem otworzyłam drzwi. Wszystko byłoby w porządku, gdybym nie usłyszała czyjegoś jęku i mamrotu pod nosem. Obróciłam głowę w prawą stronę i ujrzałam dwumetrowego chłopaka, który masował sobie jedną ręka czoło. Miałam cichą nadzieję, że nie jest to żaden z siatkarzy, bo nie uśmiechało mi się rozpoczynać bądź co bądź nowe znajomości z takim startem. Niestety los się do mnie nie uśmiechnął, bo w sumie to po co jak i tak nie był dla mnie łaskawy, a przede mną stał facet ubrany w zapewne treningowy czarny strój z logo klubu, super.
- O matko przepraszam. Wiem, że może to dziwnie za brzmi, ale nie zauważyłam cię. – rzuciłam zakłopotana w jego stronę. Odsłonił swoją twarz ukazując brązowe oczy i wielki uśmiech wymalowany na twarzy.
- Nie szkodzi, to tylko mały guz. Mam taką nadzieję – odparł wesoło wymawiając ostatnie zdanie już trochę ciszej. Ja na jego miejscu jakby ktoś przywalił mi drzwiami w głowę na pewno tak bym się nie cieszyła, ale kto co lubi.
- To fajnie, cześć. – odwróciłam się i chciałam jak najszybciej odejść z tego miejsca, ale nie dane mi było zajść daleko, bo dobiegł mnie jego głos.
- Hej zaczekaj! – mimowolnie się odwróciłam i stałam od niego metr dalej. Nic nie odpowiedziałam więc kontynuował dalej. – Drobna blondynka z niebieskimi oczami, pół metra ode mnie niższa, więc ty musisz być Konstancja. – wpatrywałam się w niego tępym wzrokiem. O co temu człowiekowi chodzi? Widząc moje zdezorientowanie zaczął wszystko tłumaczyć.
- Paweł mnie przysłał z takimi wskazówkami, żeby cię poszukać. – nie wierzę.
- Nie żyjesz już Zator. Trzeba było jeszcze list gończy wysłać. – mruknęłam cicho pod nosem.
- Coś  mówiłaś? – zapytał mój towarzysz.
- Nie, przesłyszało ci się. – odburknęłam i odeszłam parę kroków. Po chwili poczułam jak ktoś ciągnie mnie za ramię.
- Jak już cię znalazłem to idziesz ze mną. – powiedział wesoło ciągnąc mnie w bliżej nieokreślony kierunek. Powiedzcie mi jedno. Dlaczego ten człowiek się ciągle cieszy? Szczękościsk ma czy jak? W ciszy podążaliśmy kolejnym długim korytarzem, którą przerwał chłopak, którego imienia dalej nie znałam i który zaczął się mi przypatrywać.
- Jak jestem gdzieś brudna to mi to powiedz, a nie patrzysz się jak sroka w gnat.
- Przepraszam jeśli to tak wygląda, ale właśnie próbuje ustalić twój wzrost, bo Paweł chyba przesadził z tą różnica.
- Ja i moje metr sześćdziesiąt nie lubimy się chwalić. – powiedziałam unosząc kącik ust do góry. To już jakiś postęp z mojej strony. Brązowooki tylko roześmiał się gardłowo i jakby się nad czymś zastanawiając rzucił:
- Gdzie ja mam głowę! – zawołał. Miałam ochotę odpowiedzieć, że na szyi ale w porę ugryzłam się w język. – Ty nawet nie wiesz jak mam na imię.
- No wow. – wymsknęło mi się, ale on nawet tego nie zauważył i gadał dalej.
- Jestem Aleksandar. – wysunął dłoń w moim kierunku. Popatrzyłam na nią przez chwilę i z wahaniem podałam mu swoją mówiąc: - Kostka. – i ruszyliśmy dalej ramię w ramię, o sorry tu by bardziej pasowało ramię w łokieć. Tak. Idealnie.
Już przed wejściem dało się słyszeć odbijanie piłki i dźwięk ścierania podeszew o parkiet. Czyli trening się już zaczął i wygląda na to, że trwa w najlepsze. Paweł mnie zabije, o ile ja nie zabiję go pierwsza. Aleks wszedł żwawym krokiem na boisko, a ja szłam lekko zdenerwowana za nim.
- Zator przyprowadziłem twoją zgubę! – zawołał do blondyna, który przez niego nie przyjął piłki. W jednej sekundzie znalazł się przy mnie mrużąc lekko oczy.
- Gdzieś była? Martwiłem się o ciebie.
- Nie potrzebnie. Byłam w sklepie, w ogóle po jakiego grzyba wysłałeś po mnie tego w loczkach? – spytałam. Paweł zaśmiał się słysząc te słowa i powiedział:
- To jest Aleks, geniuszu. – bardzo śmieszne. Miałam mu już odpyskować, ale ubiegł mnie głos kogo innego.
- Stary co ty masz za diodę na czole? – spytał śmiejący się chłopak, który stał parę kroków dalej razem z moim nowym kolegą.
- Zabawne Cupko, naprawdę. Mała Zatorska znokautowała mnie drzwiami. – powiedział uśmiechając się w moją stronę, a po chwili cała sala wybuchła gromkim śmiechem. Tylko ja jedynie uśmiechnęłam się lekko. Trochę czasu minie póki zacznę się na nowo śmiać z byle pierdoły.
  
„To przejmujący uśmiech, nie forma chwilowego szczęścia, ale rzadki rodzaj, który pojawia się, kiedy coś w środku bez słów budzi się ze snu i wraca do życia.”

 ***

Siedziałam już dobre pół godziny na niewygodnym, małym, plastikowym krzesełku podpierając głowę oglądałam poczynania siatkarzy. Musze przyznać, że jest to coś zupełnie innego niż mecz. To chyba logiczne, nie Kostka? Niby tak, ale nawet miły obrazek dla oka jak wielkoludy na luzie i z dystansem odbijają niebiesko-żółtą piłką. Trochę zaczynało mi się już nudzić, no bo ileż można. Z lekkim ociąganiem sięgnęłam po torbę leżącą na sąsiednim krzesełku, z której wyciągnęłam szkicownik i kląć pod nosem szukałam ulubionego ołówka. Ze zdenerwowaniem potrząsnęłam czarnym przedmiotem, z którego po chwili cała zawartość wylądowała przed moimi nogami. Najbliżej stojący siatkarze odwrócili z zaciekawieniem głowy w stronę obiektu hałasu. Na twarz przywołałam tzw. „poker face” i z prędkością światła wrzuciłam wszystko z powrotem do środka. Chyba już mi przeszła ochota na malowanie. Wyciągnęłam komórkę i spojrzałam na zegarek z ulgą uświadamiając sobie, że za niecałe dziesięć minut koniec treningu. Wraz z ostatnim gwizdkiem wstałam z żółtego krzesełka i zbierając swoje manele ruszyłam wolnym krokiem do wyjścia. Po paru sekundach dogonił mnie zmachany Paweł mówiąc, żebym czekała w holu. Nic nie odpowiadając skierowałam się we wskazane miejsce. W sumie to mogę zaliczyć to spotkanie do udanych, myślałam że będzie gorzej. Był tylko jeden minus, taki gdzie stałam się obiektem zainteresowania, gdy Zati ustawił mnie na środku jak jakiś eksponat (co nie bardzo mi leżało) i zaczął mi wszystkich przedstawiać. Oczywiście za wyjątkiem tych starszych graczy, my się już zdążyliśmy kiedyś poznać. Po piętnastu minutach kuzyn zaszczycił mnie swoją obecnością i mogliśmy ruszać do domu. Nawet nie wiecie jak się cieszyłam.

***

- Paweł do jasnej Anielki! Mógłbyś już w końcu przestać rechotać? Denerwujesz mnie. – zirytowana próbowałam uspokoić Zatorskiego, ale najnormalniej w świecie nie udawało mi się.
- Przestań to było takie zabawne i te wasze miny. – kolejny raz wybuchnął śmiechem ocierając łzy z policzka.
- Skończ już, bo zaczynasz robić się nudny. – mruknęłam i włożyłam kubek po herbacie do zlewu. Myślami wróciłam do wydarzenia z ostatniej godziny.

Mieliśmy już kierować się do wyjścia, gdy dobiegł nas jakiś głos, zdecydowanie męski. Obydwoje odwróciliśmy się do wołającego.
- Czekajcie! – naszym oczom ukazał się jeden z Serbów, którego nie miałam okazji poznać osobiście, tak jakoś wyszło. Stanęliśmy w miejscu i czekaliśmy, aż do nas podejdzie. Zaraz za nim szybkim krokiem szedł Alek z wielkim uśmiechem na ustach i piennym guzem na czole, którego częściowo zasłaniały brązowe loczki. Nikle się uśmiechnęłam na ten widok.
- Tak nie wypada żeby się nie przedstawić nowej koleżance. – powiedział z uśmiechem. Co ta dwójka ma w sobie, że ciągle chodzą uśmiechnięci? Brunet kontynuował dalej.
- Konstantin „Kostek” Cupković, albo po prostu Cupko. – wystawił swoją dłoń, którą bez wahania ujęłam.
- Konstancja „Kostka” Zatorska, po prostu Kostka. – sekundę później usłyszałam wesoły śmiech trójki siatkarzy, a ja sama wyszczerzyłam się od ucha do ucha.

Może nie będzie tak źle. Zobaczymy co przyniesie jutro, a tak na marginesie to jestem pod wrażeniem, że dzisiaj zdołałam uśmiechnąć się już tyle razy. Fajne uczucie tak na chwilę oderwać się od złych chwil i zapomnieć o wszystkim i kto by pomyślał, że za tym stoją dwumetrowi faceci, których spotkania tak bardzo nie chciałam? Tylko czasami wydaje mi się, że jestem gdzie indziej, albo że ja to nie ja.


„Chciałabym brać życia wdechy bez zachłyśnięć i nie bać się o to, że kiedyś cały ten czar pryśnie.”


 *****

 Cześć i czołem!  Mam nadzieję, że rozdział w miarę się podobał. Trochę weselszy i chyba długość też dobra, zresztą to do was należy ocena ;) 

Taaak jesteśmy już po dwóch oficjalnych meczach, które nie poszły nam tak jakbyśmy chcieli no, ale chociaż jest ciężko to pamiętajmy, że to dopiero początek. Nasi siatkarze na pewno nas nie zawiodą i jeszcze wszyscy razem będziemy się cieszyć z wygranych meczy. I mówię to ja, wieczna pesymistka.  

Co do można by powiedzieć ostatniego 'apelu' pod ostatnim rozdziałem to cieszę się, że większość myśli tak samo na ten temat.

Okeej tradycyjnie dziękuję za wszystkie komentarze, to bardzo motywuje i aż chce się pisać ze świadomością, że jest po co i dla kogo. 

Pozdrawiam, Kostka ;*

18 komentarzy:

  1. Ło jacie :) Jaki fajny rozdział. Ostatnio nie mam weny więc mój komentarz nie będzie jakiś normlany ,raczej chaotyczny. Bardzo podobał mi się rozdział ,pojawiło się wielu ciekawych siatkarzy no i Cupeczko oczywiście. Jakoś nie wiem czemu ,ale czekam na Karola i jakiś świrek kefirek z Kostką.
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha no tego to ci nie zdradzę ;) Również pozdrawiam

      Usuń
  2. Oczywiście, że się spodobał!. ;D
    "- Stary co ty masz za diodę na czole?" - moim tekstem dnia! ;D
    Nareszcie Zatorska zaczęła się uśmiechać.. ;>
    Pozdrawiam, Natka *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy6/14/2013

    Baaardzo pozytywny rozdział! :D

    Lekki, wesoły i przyjemny. Dzięki tej bandzie udało jej się choć na chwilę zapomnieć o problemach, to aż cieszy :P

    Serbowie wiecznie uśmiechnięci zarażają pozytywną energią i kto wie? Może któryś zarazi kiedyś właśnie Kostkę? Swoją drogą Kostek i Kostka to fajne połączenie! :D

    Udanego weekendu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i nawzajem. Piękna pogoda to trzeba korzystać ;)

      Usuń
    2. Anonimowy6/17/2013

      Nowy, troszkę spóźniony rozdział. Zapraszam! ;)
      http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/

      Usuń
    3. Anonimowy6/20/2013

      Dziś troszkę wcześniej zapraszam na nowy rozdział do siebie ;)
      zapomniecocalymswiecie.blogspot.com

      Usuń
  4. Rzeczywiście rozdział bardzo fajny, taki wesoły;) Kostka powoli się rozkręca;) Ale załatwiła Aleksa;d Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy6/15/2013

    Wesoło. Takie rozdziały lubię najbardziej, chociaż u mnie na blogu rzadko kiedy tak jest :D

    Tak więc informuję :)
    Zapraszam bardzo serdecznie na trzeci rozdział na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com

    Dziękuję za miłe komentarze,
    całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny blog to i komentarze adekwatne do treści ;)

      Usuń
  6. Zapraszam na nowy rozdział o znienawidzonym Łukaszu Ż niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  7. Kostka zaczyna się uśmiechać, czyli powoli robi się dobrze :D Siatkarze chyba wszystkim potrafią poprawić humor :) Cupko i Aleks the best ! :D Osobiście mam nadzieję, że ze znajomości Zatorskiej i Atanasijevica będzie coś więcej, przyjaźń na przykład :)
    Zapraszam na jedynkę : http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i również pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Zapraszam na nowy rozdział : http://nie-mam-nic.blogspot.com/ :*

      Usuń
  8. Anonimowy6/17/2013

    Zapraszam Cię serdecznie na mój nowy drugi już blog. Mam nadzieję, że spodoba się równie jak pierwszy, choć tematyka jest troszkę inna, ale motyw jak najbardziej siatkarski :D

    przyjaciel-nie-na-zawsze.blogspot.com

    całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
  9. A więc uśmiechnięta jak najbardziej mi to odpowiada, fajnie że w takim towarzystwie na reszcie choć na chwilkę zapomniała o problemach ;)
    Zapraszam na 21 ^^ http://siatkoholik.blogspot.com/2013/06/rzozdzia-21.html
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń