„Ile można nie
zasypiać? Nie jeść, nie oddychać, płakać, łzy połykać? Koniec, końcem zawsze po
burzy wychodzi słońce.”
Zewsząd otaczali mnie szczęśliwi, radośni ludzie
którzy po raz ostatni w tym sezonie przyszli dopingować swoją drużynę. Każdy
bełchatowski kibic pragnął, żeby to jego klub został Mistrzem Polski, żeby
udało im się wyrwać z rąk Resoviaków ten tytuł i ponownie wzbić się na sam
szczyt, znów być najlepszą drużyną. Hala pękała w szwach od przepełnienia ludzi
w różnym wieku zaczynając od tych najmłodszych kibiców, a kończąc na tych już w
sile wieku. Spiker rozkręcał całą imprezę przed pierwszym gwizdkiem w tym
meczu. Przez ten cały czas wszyscy byliśmy taką wielką siatkarską rodziną. A
między nimi byłam JA. Dziewczyna z bogatą przeszłością, niekoniecznie
szczęśliwą, z połatanymi dziurami na duszy. Dziewczyną, która w tak młodym
wieku musiała zmierzyć się z tyloma złymi doświadczeniami, nauczona przez los
walczyć o siebie, o życie. Kto by pomyślał, że znajdę się jeszcze tu gdzie
jestem, że poradzę sobie z trudnościami, że jeszcze parę miesięcy temu
chodzenie po ziemi było dla mnie największą z możliwych kar. Teraz moje liche
życie odwróciło się do góry nogami. Teraz jestem człowiekiem szczęśliwym,
mającym przy sobie bliskie osoby i miłość swojego życia. Teraz patrzę z
optymizmem w swoją przyszłość i dobrze mi z tym.
I jest pierwszy gwizdek oznajmiający początek najważniejszego boju moich
przyjaciół. Mój wzrok nie był jednak skierowany w boisko tylko przeskakiwał z
miejsca na miejsce w poszukiwaniu pewnej brązowej czupryny i wysokiej, smukłej
postaci. Spojrzałam na puste miejsce obok mnie i westchnęłam przeciągle
kierując wzrok na pomarańczowe boisko. Ten chłopak doprowadzi mnie kiedyś do
nerwicy.
- Co tak wzdychasz? – usłyszałam wesoły głos po swojej lewej stronie.
- Dłużej się nie dało? Nie wierzę, że była tak długa kolejka. –
prychnęłam.
- Oj nie przesadzaj, przecież mecz zaczął się dosłownie chwilę temu. Ja
rozumiem, że twój ukochany jest w wyjściowej szóstce i się stresujesz, ale
wyluzuj.
- Jestem wyluzowana. – wysunęłam podbródek do przodu i skrzyżowałam
ramiona na piersi.
- Po meczu musimy pojechać na chwile do domu. – odparł mój towarzysz.
- Po co?
- Już byś wszystko chciała wiedzieć. – zaśmiał się radośnie poprawiając
na swojej szyi żółto-czarny szalik.
- Gadaj, Alan. – zmrużyłam oczy i dźgnęłam chłopaka palcem w ramię.
- Zapomnij.
Właśnie …Alan. Mój jedyny i ukochany starszy brat zdołał odbić się od dna
i uratować swoje życie. Zaczyna żyć na nowo, z czystą kartką i co najważniejsze
z czystą duszą. Z ośrodka wyszedł trzydzieści dni temu uprzednio spędzając w nim cztery
długie, męczące miesiące. Było warto, udało mu się. Zostawił swoją ćpuńską
przeszłość za sobą, nie jest już narkomanem, a ja odzyskałam swojego dawnego
brata.
Przeprowadził się do Bełchatowa i mieszka z Fabianem, który jest naprawdę
w porządku. Od października ma zamiar pójść na swoje wymarzone studia. Wiem, że
nie patrząc na nic będziemy obok siebie, będziemy się wspierać i mieć w sobie
oparcie. Te kilka miesięcy jeszcze bardziej zbliżyło nas do siebie i umocniło
naszą więź.
"Nieważne jak jest źle, a to że mamy w sobie
nadzieję i myśli te. Przeżyjemy bo, weźmiemy w ręce życie, zaczniemy budować od
podstaw, a jak się zjebie coś, naprawimy to."
***
Z okrzykiem radości przepychałam się przez tych
wszystkich ludzi, by po chwili wpaść w te ukochane i znajome ramiona.
- Gratulacje! – krzyknęłam, a siatkarz powiesił
swój złoty medal na mojej szyi i okręcił nasze ciała dookoła osi.
- Dalej nie mogę uwierzyć w to, że zostaliśmy
Mistrzem Polski. – krzyczał uradowany co raz obsypując moją twarz słodkimi
pocałunkami. Jak dla mnie ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale oczywiście
musiał nam ktoś przeszkodzić wyrywając mnie z rąk Konstantina i chowając w
swoich ramionach.
- Wygraliśmy! A ty nigdy nie wierzyłaś w swojego
zdolnego kuzyna. – śmiał się Zati przygniatając mnie do swojej piersi.
- Wierzyłam, wierzyłam i jestem z ciebie bardzo
dumna. W końcu nie bez powodu masz na nazwisko Zatorski. – poruszałam
brwiami w górę i w dół.
- Słońce my musimy lecieć się przebrać i widzimy
się za jakąś godzinę w naszej knajpce. – usłyszałam nad głową głos Konstantina
i po chwili poczułam jak szybko całuje mnie w policzek i znika z resztą
siatkarzy z boiska.
- Chodź już. – Alan pociągnął mnie za rękę
wyciągając z tłumu.
- Powiesz mi o co tu chodzi? Przecież mieliśmy
razem z nimi iść świętować zwycięstwo. – odparłam zdezorientowana. Ten jednak
nic nie powiedział tylko poprowadził mnie do samochodu Pawła, by po chwili
znaleźć się w mieszkaniu siatkarza, no i moim. Chyba mogę już tak powiedzieć.
Zła usiadłam w fotelu i wpatrywałam się w ekran telewizora, który przed chwilą
włączył Zatorski. Nie lubię jak ktoś coś przede mną ukrywa, nie bardzo lubię
niespodzianki, a oni zdecydowanie coś knują.
- I co będziemy tu tak bezczynnie siedzieć? –
mruknęłam pod nosem.
- Spokojnie zaraz wychodzimy. I nie, nie pytaj mnie
o co chodzi, bo i tak ci nie powiem. – zwariuje kiedyś z tymi ludźmi.
Wysiadając z samochodu trzasnęłam drzwiami i
szybkim tempem skierowałam się do ulubionego lokalu naszych siatkarzy. Alan
zrównał się z moim krokami pisząc coś zawzięcie na komórce, kiedy miałam
położyć dłoń na klamce chłopak pociągnął mnie do tyłu i obejmując moje drobne
ciało sam otworzył drzwi. Przekraczając próg do moich uszu doszło głośne,
chóralne: Wszystkiego najlepszego Kostka! Moja dłoń instynktownie powędrowała do ust, a oczy wyglądały jak
pięciozłotówki. Przede mną stała cała Skra z wielkimi uśmiechami, a po chwili
koło mnie pojawił się Paweł.
- Myślałaś, że zapomnieliśmy? – spytał odwracając
mnie w lewą stronę, gdzie ujrzałam Konstantina pchającego wielki tort. Z
wrażenia nie potrafiłam wykrztusić z siebie żadnego słowa. Myślałam, że to
będzie zwykła feta po wygranym meczu, a oni mi urządzili urodziny.
- Nie stój jak ten słup tylko pomyśl życzenie i
zdmuchnij świeczki, bo głody już jestem. – Paweł przechodził z jednej nogi na
drugą, a reszta wybuchła śmiechem. Mój wzrok prześlizgnął się po siatkarzach, a
zatrzymał się na najbliższych osobach memu sercu. Stojąc pomiędzy Alanem,
Pawłem i Konstantinem życzenie mogłoby być tylko jedno. Spojrzałam w
czekoladowe oczy Cupko i uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam mówiąc w
myślach: „Niech moje życie zostanie takie
jakie jest, chcę być po prostu szczęśliwa.”
„Nikt
nam nie powiedział jak długo będziemy żyć. Do jakich rozmiarów ciągnęła się
będzie życia nić. Nikt nam nie powiedział, kiedy mamy się pożegnać i ile mamy czekać, aby znowu się pojednać.
Ramię w ramię nawzajem siebie wspierać. Rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać.”
~.~ The End ~.~
Coś się kończy, coś się zaczyna. Te opowiadanie ma swój koniec już teraz. Koniec historii Kostki i Cupko, tak jak Alana, Zatiego i całej bełchatowskiej załogi.
Chciałabym bardzo podziękować wszystkim tym, którzy czytali, komentowali, czytali a nie komentowali. Wszyscy, to wszyscy :)
Dziękuje też tym kilku osobom, które były od początku i dla których miałam ochotę coś pisać.
Wiem, że ten blog jak i opowiadanie nie było jakieś super świetne, ale było w porządku.
Jedyne mojego autorstwa, które doprowadziłam do końca.
Dziękuję też za liczbę wejść i komentarzy :)
Czy będę coś pisać dalej? Nie mówię nie, ale też nie mówię tak. Na pewno was o tym poinformuję :)
Oczywista rzecz, że dalej będę śledzić wasze blogi jak i komentować.
Eh smutno trochę rozstawać mi się z tym opowiadaniem i z wami, no ale taka kolej rzeczy.
Żeby nie zrobiło się łzawo to już się zamykam.
Ściskam mocno, wasza Kostka.
ojej, dawno mnie tu nie było, patrzę a tu epilog.. Szczęśliwe zakończenia- takie lubię :)) Super, że swiat Kostki ułożył się w spójną całość i jest szczęśliwa! Bardzo się cieszę:)
OdpowiedzUsuńbuziaki :*** czekam na następne;)
Ja się cieszę, że ty się cieszysz :)
UsuńGdy zobaczyłam słowo EPILOG to mnie zatkało, wiedziałam, że historia naszej Kostki się kiedyś zakończy, ale strasznie ciężko rozstawać się z tą historią. Była ona taka prawdziwa, przejmująca, wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju;)
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś jeszcze poczytać coś Twojego;)
Dzięki, że byłaś z nami:*
Miśka
Dziękuje bardzo ;) Cieszę się, że podobała ci się ta historia.
UsuńPozdrawiam serdecznie ;*
Ej. Teraz to przeczytałam i nie wierzę, że zakończyłaś już tę historię. Przecież ja.. Ja będę czekać na następny rozdział. Każdą następną historię. Każde coś z pod Twojej ręki.
OdpowiedzUsuńDługo czekałam, a może to godziny mi się dłużyły bez Ciebie. Bardzo lubiłam, a wręcz pozwolę sobie powiedzieć, że bardzo przywiązałam się w taki bądź inny sposób do tej historii. Myślałam, że dodasz teraz następny rozdział, a nie tak znienawidzony przez wszystkie Twoje czytelniczki epilog. Jest też dużo prawdy w tym co powiedziałaś, bo zawsze wszystko ma swój koniec.
Więc chciałabym PODZIĘKOWAĆ za te wszystkie chwilę spędzone z Tobą i bełchatowską elitą. Bardzo DZIĘKUJE JESZCZE RAZ.
Bardzo się cieszę, że ten koniec był szczęśliwy, bo nie wyobrażam sobie, że ta mała dziewczynka o imieniu Konstancja, mogłaby coś jeszcze przeżyć, coś niekoniecznie dobrego. Coś złego.
Teraz może kilka słów o Alanie, bardzo się cieszę, że po tych wszystkich nie apetycznych, pod względem emocjonalnym opisach ( chodzi o to, że bardzo dobrze i obrazowo to robiłaś) podniósł się z tego dna. Bo każdy człowiek upada, są to mniejsze bądź większe upadki i ważne jest to aby się podnosić. Cieszę się, że ten chłopak się podniósł. I zrzucił ogromny i ciężki głaz z serca swojej siostry.
Kostek i Kostka. On- pozytywny wywołator ( o ile takie słowo istnieje, a coś czuje,że nie) uśmiechu u młodej dziewczyny, której dusza jak samo określiłaś była mocno pokiereszowana. Cieszę się, że osiągała powoli apogeum szczęścia. Długo musiałyśmy czekać na ich pierwszy pocałunek, bo miłość była od dawna. Dziewczyna też trochę się z nią kryła, ale wiedziała od początku jak nazwać ten stan. Wiedziała co się świeci. Wszyscy wiedzieliśmy.
Pewne jest jedno strasznie mi będzie brakować dalszych perypetii tej całej zgrai. Bardzo się z nimi zżyłam i po części w Kostce widziałam gdzieś swoje alter ego. Mamy wiele cech wspólnych i może dlatego będzie ciężko mi się z nią rozstać. Mam nadzieję, że już wkrótce poczytamy następną wspaniałą i niepowtarzalną historię z pod Twych magicznych skrzydeł.
W wolnej chwili zapraszam
Heroiczność czwarta- Stan zdrowia Łucji z godziny na godzinę diametralnie się zmienił. Przy niej dziwnym zbiegiem okolicznośći pojawił się młody przyjmujący Skry. Co z tego wynikło? Czemu Łucja 'pluje' krwią? Czy młoda dziewczyna wyjdzie z tej opresji cało? Wszystkiego dowiesz się w nowym rozdziale na którego serdecznie zapraszam heroicznanaiwnosc.blogspot.com
Pozdrawiam Anka, i przepraszam za tak długi komentarz.
Wow... to chyba najdłuższy komentarz jaki kiedykolwiek widziałam, czytałam. Na prawdę nie wiem co mam nawet napisać. Jest mi baaardzo miło, nie spodziewałam się tylu niesamowitych słów pod moim adresem, po prostu jestem w takim lekkim szoku.
UsuńNiezmiernie się cieszę, że podobało ci się to co tutaj tworzyłam. Bardzo wielkie DZIĘKUJE za tą wypowiedź. Nie wiem co mogłabym tutaj jeszcze napisać.
Co do twoich blogów to jestem i czytam :)
Ściskam mocno :*
Epilog był już tak dawno, a ja dopiero teraz znalazłam czas na komentowanie, bo czytałam od razu jak się pojawił;)
OdpowiedzUsuńCieszę się z każdego napisanego tutaj słowa, z każdej opisanej scenki, z każdego uśmiechu na twarzy Kostki, Kostka, Alana, Pawła... To była na prawdę bardzo fajna i ciekawa historia. Ja pisać tak smutno chyba nie umiem, więc czytanie czegoś spod twojej ręki było dla mnie zaszczytem :)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Bardzo dziękuje i również pozdrawiam :*
UsuńPozwolę sobie zaprosić na 5 rozdział historii o Miśku i Liliannie. W skrócie :' Staje się moim uzależnieniem. Jest jak heroina. Posmakujesz jej raz, a okazuje się, że po tym jednym, jednym maluteńkim razie stajesz się tak okropnie uzależniony. Tak jak ja- nie znam tej dziewczyny wiem, jak ma na imię, źle o niej myślałem, a owinęła sobie mnie tak dookoła palca, że nie mogę nic zrobić, jestem skreślony. Jestem uzależniony.'
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ciszamoimswiatem.blogspot.com/
Pozdrawiam Annie
Zapraszam na nowy 7 rozdział http://ciszamoimswiatem.blogspot.com/ Pozdrawiam Anka
OdpowiedzUsuńJak to możliwe, że ja dopiero teraz jestem tutaj i piszę do Ciebie. Przecież dałabym sobie małego palca u nogi uciąć, że zrobiłam to dawno, bardzo dawno... Przepraszam. To jakieś nieporozumienie.
OdpowiedzUsuńMinęło tyle czasu, a ja nadal się zastanawiam co tam słychać u Kostki i Kostka. ;) Nie powiem, bo brakuje mi ich. Cała ta historia była magiczna. Pisałaś tak, że aż serce mi się momentami ściskało, a naprawdę znam niewiele osób dzięki, którym tak się czułam. Ty do nich należysz. Nie wiem, czy pisanie sprawiało Ci jakąś trudność, czy nie. Ale naprawdę widać, że włożyłaś w to opowiadanie kawał swojego serca, jak nie całe. Pamiętam, jak codziennie wyczekiwałam na kolejny rozdział. Strasznie kibicowałam tej dwójce, żeby się w końcu spiknęli. ;D No i wreszcie, wyczekałam tego momentu.
Mimo, że Kostka i Kostka są głównymi bohaterami to najbardziej spodobał mi się Alan. Barwny człowiek. Zagubiony, ale dzięki siostrze i twardym charakterze kuzyna stanął na nogach. Czasami byłam tak na niego zła, że miałam ochotę wejść w ten monitor i porządnie mu przywalić. Ale się powstrzymywałam, zresztą i tak by mi się to nie udało.
Napiszę jeszcze raz, że jesteś świetna. Nie znam Cię, a z chęcią bym poznała. W Twoim pisaniu jest coś nadzwyczajnego, co przyciąga by dalej czytać. No i najważniejsze lubisz siatkówkę. Obracam się w tłumie ludzi, gdzie siatkówka to sport taki jak każdy inny. A tutaj w blogspocie jest idealnie. Poznaję nowych ludzi, którzy mają te same zainteresowania co ja. To jest coś fajnego. ;) I jestem zadowolona, że poznałam kogoś takiego, jak Ty. Odkąd Cię poznałam zaczęłam słuchać rapu. ;) Może piosenki nie za bardzo przypadają mi do gustu, ale teksty są świetne! Widać, że ktoś napisanie tego włożył całe serce.
Tak samo te cytaty, które umieszczasz… Tfu. Umieszczałaś na blogu idealnie pasowały do sytuacji w opowiadaniu. Będzie mi tego brakować… Już brakuje… ;<
Nie wiem, czy tu jesteś. Mam nadzieję, że tak. Nie wiem może podałabyś mi swojego mejla, ask’a, czy zaprosiła na fejsie… Fajnie byłoby popisać z Tobą. ;) Tak, o niczym. ;)
Ryczę. ;( Dlaczego skończyłaś?.. Również ściskam mocno, Natt. ;)
Dziękuję. :)
O Matko...totalnie mnie zatkało po tym co napisałaś, na prawdę nie mogę jeszcze dojść do siebie. Tyle pięknych słów pod swoim adresem nigdy nie przeczytałam i raczej nie przeczytam. Bardzo, ale to bardzo Ci dziękuje za takie słowa nawet nie zdajesz sobie sprawy jak cholernie miło mi się zrobiło.
UsuńZ chęcią podam ci mojego maila, proszę: kostka170@gmail.com ten jest taki oficjalny, nie używam go, ale jak napiszesz do mnie to podam ci prywatnego :)
Jeszcze raz bardzo dziękuje! ;*
Znaleźć Twojego bloga miesiąc po zakończeniu? Zawsze spoko :D
OdpowiedzUsuńBardzo wciągnęła mnie ta historia, dwa dni i przeczytałam całą! :)
Napisałaś piękną historię o tym, że każdy ma tyle szans na ile zasługuje. O tym, że każdy jeżeli tylko chce wychodzi na prostą. Na każdego czeka miłość i szczęście. Trochę brakowało mi brakowało miłości życia Pawła czy Karola, ale przecież to historia Kostki i Kostka, więc pewnie dlatego nie opisałaś innych wątków.
Piękna historia o rodzinnej miłości, która zwycięży wszystko, pokona każdą przeszkodę i mimo wszystko będą razem. Tylko pozazdrościć takiego rodzeństwa :)
Mam nadzieję, że kiedyś wrócisz z czymś nowym, równie ciekawym i wciągającym :)
Pozdrawiam :*
Bardzo mnie to cieszy, ze ci się spodobało! Dziękuje za miłe słowa :)
UsuńMoże coś, kiedyś :)
Również pozdrawiam ;)
Interesujesz się siatkówką? Czytasz siatkarskie opowiadania? A może sam(a) je tworzysz?
OdpowiedzUsuńChciał(a)byś poszerzyć grono czytelników? A może szukasz opowiadań z ulubionym siatkarzem i już masz dosyć skakania od linku do linku?
Jeśli na któreś z tych pytań odpowiedziałeś(aś) tak , to serdecznie zapraszam Cię na Spis Siatkarskich Opowiadań - Siatkarskie puzzle .
Przepraszam za spam i zapraszam do odwiedzenia bloga!
Pozdrawiam, Jagoda
(http://siatkarskie-puzzle.blogspot.com/)
"It's too cold for you here...
OdpowiedzUsuńAnd now so let me hold
oth your hands in the holes of my sweater " ♥
Jest tu ktoś jeszcze?
Napisałam do ciebie na e-maila (kosta170@gmail.com)
Pozdrawiam, Natalka ;)