„Tyle radości
może dać ci jedna chwila. Ta jedna chwila, która cementuje przyjaźń.”
W końcu mogłam poczuć się
choć przez chwilę bezpieczna, w ramionach Pawła. Poczuć czyjś dotyk, uścisk,
ciepło, podporę, świadomość że w tej chwili nie jestem sama i mogę się do kogoś
przytulić. Tak bardzo mi tego brakowało. Miłość, takie słowo nie istnieje w
moim słowniku, już nie. Nie wiem co to znaczy kochać i być przez kogoś
kochanym, już dawno o tym zapomniałam i może dlatego moje serce to jedna wielka
kostka lodu? W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość. Bez niej jest
wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy. I wtedy nie można być sobą. Żyję ot tak sobie, jak przelotny ptak ze złamanym
skrzydłem. Nie mogę pofrunąć dalej. Teraz stojąc
w ramionach blondyna czułam jak malutki kawałek organu rozpływa się pod ciepłem
bijącym od Pawła. Mogłabym tak stać do końca życia, ale w końcu musiałam się
oderwać od kuzyna. Zadarłam głowę do góry i spojrzałam prosto w zatorskie
tęczówki. Po chwili z jego ust wypłynęło pytanie:
- Co jest grane? Już wszystko dobrze, jestem tu. –
mówił powoli głaszcząc mnie po głowie.
- Powiem ci wszystko, ale nie tutaj. Chodźmy stąd. –
wymamrotałam. Paweł tylko pokiwał głową i podnosząc z ziemi upuszczoną torbę
zarzucił sobie na ramie, a druga ręką objął mnie w pasie i pokierował do
swojego samochodu, który stał parę metrów dalej. Chciałabym znaleźć się w innym
świecie, który nie miałby nic wspólnego z moim własnym.
Po niespełna dwudziestu minutach dojechaliśmy pod
ładne i przytulne osiedle pełne kolorowych bloków. Nie powiem, żeby
interesowała mnie architektura miejskich blokowisk, ale tu było inaczej, po
prostu ładnie. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy swoje kroki pod klatkę z
numerem 8. Oszczędziliśmy sobie trochę czasu i nie czekając na windę weszliśmy
po schodach na 4 piętro. Paweł wyciągnął pęk kluczy i otworzył drzwi do swojego
mieszkania przepuszczając mnie przodem. W sumie mieszkanie jak mieszkanie
duże, ładnie urządzone. Od progu było widać, ze mieszka tu facet. Nie
przeszkadzało mi to ważne, że było przytulnie. Ściągnęłam buty i rozglądając
się na boki usiadłam na dużej kanapie w salonie i patrzyłam pustym wzrokiem w
wielki telewizor, który wisiał naprzeciwko na ścianie. Z kuchni wydobywały się
odgłosy co rusz zamykanych i otwieranych szafek. Po kilku minutach w moich
dłoniach wylądowało gorące kakao, które zawsze tak z Pawłem uwielbialiśmy.
Blondyn usiadł koło mnie z tym samym napojem w rękach i czekał, aż coś powiem.
I to w nim uwielbiałam, nigdy nie naciskał tylko spokojnie i wytrwale czekał na
to co mam do powiedzenia. Przez kolejne minuty siedzieliśmy w ciszy podczas
której układałam w głowie zdania i porządkowałam w myślach jak o tym wszystkim
powiedzieć. Niby wydaje się takie proste, powiedz o co chodzi i czekaj jak on
to przyjmie, ale takie nie było. Nie jestem z tych osób, które co rusz się
komuś zwierzają ze wszystkiego. Nabrałam powietrze w płuca i powoli ze świstem
je wypuściłam. Im szybciej tym lepiej.
- Paweł ja tam nie chcę wracać, nie po tym co się
stało. Nie będę ci tu mówiła teraz i opowiadała każdy swój dzień z osobna, bo
to trochę bez sensu. Zresztą wiesz jak to wszystko wygląda. Alan sprowadził
sobie kumpla, co by miał u nas zamieszkać
niby na parę dni. Pewnie domyślasz się, że nie miałam nic do gadania.
Próbowałam go unikać, naprawdę się starałam, ale w końcu za którymś razem nie
udało mi się. Rano jak chciałam wyjść na zajęcia to najpierw trochę się z nim
posprzeczałam, a później…później chciał mnie zgwałcić. – ostatnie słowo
wyszeptałam i podniosłam wzrok na blondyna. Wyglądał jakby ktoś go wyrzeźbił ze
skały. Po paru minutach chyba doszło do niego to co powiedziałam.
- Przepraszam, że co on niby chciał zrobić?! – spytał
jakby nie dowierzając.
- Paweł, błagam cię nie karz mi tego powtarzać. –
jęknęłam. Cała twarz mu poczerwieniała, a oczy patrzyły z furią w ścianę. Przez
chwile się nawet go przestraszyłam, serio.
- Zabije skurwysyna! Jak Boga kocham, zabiję go! –
krzyknął z całą mocą, aż lekko podskoczyłam i cisnął pustym kubkiem o ścianę,
który rozbił się na małe kawałeczki.
- Hej spokojnie. – uniosłam dłoń na jego ramię.
- Powiedz mi jak mam być spokojny jak przed chwilą się
dowiedziałem, że jakiś ćpun próbował zgwałcić osobę, którą kocham i na której
tak bardzo mi zależy! I dodam jeszcze, że to wszystko się działo pod dachem, gdzie był twój pieprzony brat, który nic nie zrobił! No do cholery jasnej jak?!
– pochylił się i złapał za głowę. Nic nie powiedziałam. Właśnie w tej chwili
uzmysłowiłam sobie co tak naprawdę się stało zaledwie kilka godzin temu. Czy ja
naprawdę nie zasługuję na odrobinę szczęścia? Po chwili poczułam mocny uścisk i
znajdowałam się w ramionach siatkarza.
- Przepraszam cię za to, że tak wybuchnąłem. –
powiedział całując mnie w czubek głowy.
- Rozumiem cie. – przez następną godzinę siedzieliśmy
w ciszy nie zmieniając pozycji. Może się powtórzę, ale nareszcie czułam się
bezpieczna od tak dawna i powiem wam, że było to bardzo fajne uczucie.
„Nie trzeba umrzeć żeby przeżyć piekło. Zamiast
bolesnej prawdy wybierz czasem ciszę. Są słowa, których usta nie powinny mówić,
a uszy słyszeć.”
***
Otworzyłam powoli oczy i rozglądając się zdezorientowanym
wzrokiem przypomniałam sobie, że to co widzę to nie jest mój pokój w Łodzi
tylko zupełnie inne miejsce, ale jednak znajome. Znajdowałam się w Bełchatowie,
w zatorskim mieszkaniu, a generalnie to jednym z pokoi który był łaskaw mi
przydzielić. Wstając powoli z łóżka spojrzałam na zegarek, w którym wybiła
dokładnie 18, trochę odespałam. To już pół sukcesu. Przypominając sobie z
jakiego powodu się tu znalazłam ległam zmarnowana z powrotem na łóżko i zadając
sobie w myślach jedno pytanie: I co dalej? Jakie są granice samotności? Poleżałam tak jeszcze chwilę i w końcu stanęłam na
nogi z lekkim ociąganiem. Podchodząc do drzwi usłyszałam jakieś głosy.
Zdecydowanie był to głos Pawła i kogoś jeszcze, kurde akurat teraz najmniej
miałam ochotę z kimś rozmawiać, ewentualnie przebywać w jednym pomieszczeniu z
tą osoba. Tylko, czy ktoś mi karze? Tak mój pęcherz, który zaraz wybuchnie jak
nie dojdę do toalety w najbliższych dwóch sekundach.
Zebrałam się w sobie i pędem ruszyłam do mojego celu
podróży nawet nie oglądając się kto przywędrował do Pawła. Po załatwieniu
potrzeby i lekkim doprowadzeniu się do stanu jako tako, a uwierzcie mi było
gorzej niż źle, opuściłam łazienkę i skierowałam swoje kroki do salonu. Na
kanapie obok Zatiego siedział jego przyjaciel Karol. No i kogo ty się tak bałaś
Konstancja? Chyba popadam w jakieś paranoje, serio. Panowie oglądali jakiś mecz
(dlaczego mnie to nie dziwi?), była to piłka nożna, oczywiście. Pierwszy swój wzrok
oderwał od ekranu Paweł i uśmiechnął się do mnie lekko z otuchą. W jego ślady
poszedł też brązowowłosy, który dla odmiany wyszczerzył się od ucha do ucha.
- Kostka! Jak ja cię dawno nie widziałem. No chodź tu
niech no ja cię przytulę. – uradowany wstał ze swojego miejsca i dwoma krokami
pokonał dzieląca nas odległość i obejmował mnie z całych sił. Było to dla mnie
dziwne i to nawet bardzo. Nie jestem przyzwyczajona do tak dużej ilości
uścisków i wyrażania miłych dla uszu słów skierowanych do mojej osoby. Czułam
się co najmniej niezręcznie. Lekko odwzajemniłam uścisk i szybko wyplątałam się
z jego ramion.
- Cześć Karol. – odparłam pustym głosem.
- Co tak słabo? Więcej emocji poproszę, a tak swoją
drogą to mizernie wyglądasz.
- Dzięki za komplement, zawsze wiedziałeś jak podbudować na duchu i poprawić humor. – powiedziałam z sarkazmem.
- Do usług, ale trochę przesadzasz jak zwykle
sarkastyczna – uśmiechnął się do mnie po raz kolejny.
- Jakoś wcale nie dziwi mnie fakt, że nie masz jeszcze
dziewczyny. – zawołał Paweł spoglądając w naszą stronę.
- Nie czepiaj się. Odezwał się ten, za którym to tak
wszystkie latają. – prychnął. – Ale nie o nas, co cię sprowadza do Bełchatowa?
– no i w tej chwili nie wiedziałam co powiedzieć. Powiem mu: „A no słuchaj,
pamiętasz jeszcze może mojego brata? Tak tego ćpuna. Sprowadził do domu kolegę,
który próbował mnie rano zgwałcić i w stanie desperacji postanowiłam przyjechać
do kuzyna po pocieszenie.” Tak na pewno. Nie zdążyłam nawet otworzyć ust, a
uprzedził mnie głos Pawła.
- To już za swoim własnym, ukochany kuzynem nie można
zatęsknić? – posłałam w jego stronę wdzięczne spojrzenie.
- Już tak sobie nie pochlebiaj. – rzuciłam siadając
obok niego. Dołączyłam do nich i razem dokończyliśmy oglądanie meczu. Karol
poszedł przed 21, a my z Pawłem postanowiliśmy co zrobić dalej w tej sprawie.
Po propozycji tymczasowego zamieszkania u Zatora zgodziłam się prawie od
razu. Łódzkie mieszkanie było ostatnim
miejscem, które chciałam odwiedzić, ale nic z tego. Z samego rana mamy jechać
razem po moje rzeczy, bo kompletnie nie miałam nic przy sobie. W duchu modliłam
się żebyśmy nie natknęli się na Alana, a co gorsza na Rafała. Nie wiem jakby
się to skończyło i chyba wole nie wiedzieć.
*****
Cześć wam ;) Oddaję w wasze ręce kolejny rozdział no i wiem nie powala długością, ale tak wyszło. Jedne będą dłuższe, jedne krótsze. Mam nadzieję, ze nie odbije się to na treści i będziecie dalej czytać. Tradycyjnie dziękuje za komentarze i za liczbę wyświetleń. Przekroczyliśmy 1000! Mała rzecz, a cieszy. Kolejna sprawa to taka, czy mogłybyście podawać adresy swoich blogów w nowej stronie "Informowani" oczywiście te osoby, które chcą być informowane. Po prostu tak będzie szybciej i łatwiej ;)
Za tydzień to na co czekamy najbardziej: Pierwszy mecz LŚ! No nie mogę się doczekać. Jeszcze dzień później idę na koncert wielkiego artysty Eldoki. Pierwszy raz będę mogła na żywo wsłuchać się w jego świetne utwory. Za to lubię swoje miasto, gdyż organizuje dużo koncertów. No i za Kurka no i jeszcze za Jarskiego no i Gacka. Dobra Kostka się pochwaliła (a co!) i spada, bo ten komentarz odautorski będzie dłuższy od rozdziału.
Pozdrawiam ;*
Fajnie, że Kostka jest bezpieczna u Pawła;) Czekam na kolejny, żeby zobaczyć jak rozwinie się akcja;d Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam ;)
UsuńJeżeli chodzi o informowanie mnie- nie musisz, ponieważ obserwuję Twojego bloga i zawsze widzę, kiedy dodajesz nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o historię Kostki, to trochę obawiam się tej "wycieczki" do Łodzi... ;/ Ciekawa jestem czy będzie jakaś szarpanina albo sama nie wiem co jeszcze.
Oby Paweł z przyjaciółmi (a może konkretnie z Karolem) pomogli jej zapomnieć o poprzednim życiu i pomogli wejść w nowe.
Buziaki :*
No nie zdradzę co będzie, musisz poczekać na kolejny ;)
UsuńZapomniałaś dodać, że z niecierpliwością :D
Usuńhttp://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com dwadzieścia pięć u mnie ;)
UsuńZapraszam na nowy rozdział do mnie ;) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com
UsuńBoje się co może wydarzyć się w Łodzi ;/ Mam nadzieję, że nie natkną się na Rafała. Kłosu ! Jak ja tego człowieka uwielbiam ^^ Oby odegrał jakąś większą rolę w opowiadaniu :)
OdpowiedzUsuńJaram się, bo jadę na pierwszy mecz Złotoryjców z Brazylią (teraz Wika się pochwali, a co !) :D Ale zazdroszczę Ci koncertu Eldoki *.* O matko ! Cholernie chciałabym tam być !
A teraz spam xd
Zapraszam na coś nowego. W poukładanym życiu siatkarki, żony znakomitego, polskiego szczypiornisty nagle pojawia się zwariowany siatkarz i burzy cały jej spokój. Jak sobie z tym poradzi ? Czy będzie w stanie oprzeć się niezwykłemu urokowi przyjmującego ? Sama zobacz, sama o tym przeczytaj.
Pozdrawiam :)
A ja tobie zazdroszczę ;) Również pozdrawiam ;)
UsuńZapraszam na nowy : http://nie-mam-nic.blogspot.com/ ;)
UsuńPozdrawiam :)
Nie wiem czy to ta godzina, chociaż jest aż 10, ale nie zrozumiałam o co chodzi z "No i za Kurka no i jeszcze za Jarskiego no i Gacka." Jestem dziwna...
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału:
Znowu trudne chwile przed Kostką. To nie łatwe wrócić do mieszkania, w którym o mało co nie zostało się zgwałconym. Ale na szczęście Paweł jest przy niej i jej z pewnością pomoże. ;>
Pozdrawiam, Natka *-*
Nie jesteś dziwna ;) W tym zdaniu nawiązałam do tego, że lubię swoje miasto za to, że organizuje dużo koncertów i za to że z tego małego miasteczka pochodzą tacy siatkarze jak Ci wyżej wymienieni. Pozdrawiam ;)
UsuńZapraszam na IX http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper i czekam na więcej. Zapraszam również do mnie http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/05/31/rozdzial-48-wesole-swieta/
OdpowiedzUsuńNo dobra to może się wydać dziwne, ale twojego bloga czytam od 3 dni i dzisiaj skończyłam. Dziwny zbieg okoliczności. Dzięki ;)
UsuńNareszcie jestem ;) nie mam internetu i mnie to rozpierdala masakra, no ale wbiłam i stwierdzam świetny rozdział, mógł by być dłuższy ale i tak fajnie ;) Martwi mnie troszku ta Łudź,i to że mogą spotkać tam Rafała kurdę oby nie, Klosu jak fajnie ^^ czekam na informację o następnym ;)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńUff, jak dobrze, że Kostka jest już w Bełchatowie, mam nadzieje, że zadomowi sie tam na dobre, bo coś czuje, że zostanie przyjęta do wielkiej siatkarskiej rodziny :) Czyżby miało ją łączyć coś więcej z Karollo? :D Czekam, czekam!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział : ) http://i-want-to-hold-your-hand.blogspot.com/
No tego to nie zdradzę. Wszystko w swoim czasie ;)
UsuńZapraszam na X http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń